Wołanie „na wskroś”

Jakub Pacześniak w tomie „plaster jasnej przestrzeni” przypomina, że świat jest pełen znaków. Zewsząd naciera na nas „patrzenie / zdziwienie” pełnymi światła cudami codzienności.

Bo nawet idąc kwietną łąką, „nie idziemy / sami”. Towarzyszą nam „postaci z powietrza”, będące świadectwem obecności tego, który w wierszu „zostawcie nas samych” potrafi „przyjść / i zostać”, jakby go nie było. Nie widać go, a jednak jest, jak Chrystus przenikający przez zamknięte drzwi, którego nie umieli poznać uczniowie. Wiersze Pacześniaka zaświadczają, że niewidoczny Stwórca przenika przez zamknięte drzwi rzeczywistości. Czuć to zwłaszcza wtedy, gdy, jak w przywołanych wyżej strofach, relacja między Bogiem a poszukującym go staje się tak intymna, jak właśnie w tej poezji. Podmiot liryczny odważnie zarzuca sobie, że mimo całej swojej wiary nosi w sobie znany z dzieciństwa stary kościół w Boguchwale, mając świadomość, że jak każdy niezdecydowany wędrowiec – nie potrafi go ominąć, ale też do niego wejść. A jednak wchodzi do kolejnych świątyń świata stworzonego, przyzywając Boga ascetycznie, bez nadmiaru słów w pełnych blasku strofach zastygłych w czasie, a może poza nim, bo wkraczających w obszary miłoszowej „drugiej przestrzeni”. Pośród kruchego życia oprawnego „w trumienne drewno” woła do niego słowami przebijającymi się „na wskroś” (to jest życie). Świadomy paradoksu, który odkrywa w „jak to”, że „język / łamie się / zawsze tam / gdzie próbuję / mówić / bez wątpienia”. Jednak, wbrew temu rozpoznaniu, w tych wierszach nie widać wątpienia. Czuć w nich spokój pełnego lata, rzucającego blask na wszystkie pory roku, zalepiającego tytułowym „plastrem jasnej przestrzeni” jesienno-zimowe mroki i cienie. Czytając „wołanie od morza”, odkrywamy, że tajemniczy plaster to nic innego jak miłość. Miłość jawiąca się jako nastawienie do życia, co Pacześniak wykłada w wierszu „wewnętrzny stan”, sprawiająca, że dom, który stworzył z żoną Beatą (jej dedykował ten utwór), stał się miejscem przypominającym świątynię. Udało się to dlatego, że małżonkowie dbają, by to był ich teren święty. „gdyby tu nie / wstępować co dzień / jak do świątyni / niczego by / nie było” – podkreśla. Sacrum, będące znakiem miłości Bożej, jawi się tu też jako znak miłości ludzkiej. Klękajmy przed cudem kolejnego dnia – podpowiada autor i to, wydaje się, podstawowe przesłanie płynące z tego ważnego tomu, do którego warto wracać.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Barbara Gruszka-Zych Barbara Gruszka-Zych Dziennikarka działu „Kultura”. W „Gościu” od 1988 r., reportażystka, poetka, pisarka, krytyk literacki. Należy m. innymi do: Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Górnośląskiego Towarzystwa Literackiego. Wydała ponad dwadzieścia tomików wierszy. Opublikowała też zbiory reportaży oraz książki wspomnieniowe. Laureatka wielu prestiżowych nagród. Wybory jej wierszy zostały wydane po litewsku i rosyjsku w Kownie, Wilnie, Petersburgu i Petersburgu i Wilnie.