Prezydent Francji z małżonką w samym środku lata pozywają Candace Owens, amerykańską podcasterkę, za szerzenie spiskowej teorii głoszącej, że Brigitte Macron jest biologicznym mężczyzną. Na pozór to historia w sam raz dla tabloidów i plotkarskich serwisów. Ale tak nie jest, pozew ma charakter poważny i precedensowy, został złożony w sądzie amerykańskim, gdzie granice wolności słowa traktowane są inaczej niż we Francji. To konsekwencja faktu, że świat stał się globalną wioską, zaś pozwana reprezentuje dziennikarstwo internetowe, które nie zna granic (dosłownie i w przenośni), za nic ma obowiązujące dotąd w mediach standardy. Teraz sąd ma rozstrzygnąć – jak czytamy w pozwie – czy Owens posługiwała się kłamstwem w sposób celowy i z pełną świadomością, by na nim budować swoją pozycję na rynku mediów. Wyrok zapadnie nieprędko, ale już sama debata, jaką pozew uruchomił, może mieć bardzo istotne znaczenie dla przyszłości dziennikarstwa, czy raczej tego, co stopniowo zastępuje dziś tradycyjną czwartą władzę z jej powinnościami i ograniczeniami. Ale pozew jest także wymierzony w dominujące dziś w internecie poglądy prawicowe. Ma wykazać ich toksyczność i zakorzenienie w teoriach spiskowych.