Odmienność przybyszów

Ewangelią należy kierować się osobiście, a nie dezorientować nią innych.

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

31.07.2025 00:00 GN 31/2025 Otwarte

dodane 31.07.2025 00:00

Podczas wiecu przeciw masowej migracji, który odbywał się na rynku mojego miasta, zauważyłem stojącego opodal pana z napisem: „Byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie”.

Imigrant to przybysz, więc na pierwszy rzut mózgu sprawa jest jasna. Ale przy drugim rzucie pojawiają się wątpliwości. Jezus zwraca się do każdego indywidualnie, pytając o reakcję na sytuację konkretnego człowieka, tymczasem protesty dotyczyły regulacji systemowych, wynikających z możliwości i bezpieczeństwa państwa. To jednak różnica.

„Gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie złodziej ma przyjść, nie pozwoliłby włamać się do swego domu” – to też mówi Jezus. Jakoś nie twierdzi, że tego „przybysza” należy przyjąć, a nawet sugeruje, że obrona przed nim jest uzasadniona.

Nie chcę powiedzieć, że imigranci z zasady nam zagrażają. Nic podobnego – mamy przecież wielu legalnych przyjezdnych, uczciwie pracujących, płacących podatki i akceptujących zasady u nas panujące. I dobrze. Twierdzę natomiast, że nie każdego, kto chce sforsować granicę, należy wpuszczać. Czy na przykład ludzie, którzy przyjechali na Białoruś z zamiarem sforsowania polskiej granicy, to ewangeliczni przybysze? Skoro są tam jako turyści, to niech sobie zobaczą Grodno, zwiedzą zamek w Nieświeżu i wracają do domu. To uczciwi ludzie, prawda?

Albo czy na pewno należy akceptować niemiecką politykę wypychania do Polski ich migrantów? A wreszcie czy ewangeliczna miłość bliźniego każe lekceważyć fakt, że po wejściu w życie paktu migracyjnego mają tu zostać masowo osadzeni migranci z Zachodu i prawdopodobnie utrzymywani pieniędzmi, o jakich daremnie marzy przeciętny polski emeryt?

Oczywiście także nieproszonym gościom należy się szacunek i niezbędna pomoc, ale niekoniecznie brak weryfikacji, pełne zaufanie i stały pobyt.

Okej, murszejąca Europa nie zatrzyma wędrówki ludów, bo nie ma dzieci i nie chce ich mieć. Polska także. Można jednak ten proces kontrolować i sprawić, że ci, co kiedyś zamieszkają w naszych domach, nie będą zdobywcami, ale kontynuatorami.


KRÓTKO:

Niezastąpiona

Po rekonstrukcji rządu szefową MEN pozostała Barbara Nowacka, choć – w świetle jej dokonań – wieszczono, że straci stanowisko. Zadania domowe, lektury, kontrowersyjna tzw. edukacja zdrowotna w miejsce sprawdzonego WDŻ – to wszystko wywołało ostre spory i poirytowało zarówno rodziców, jak i nauczycieli. Jej arogancka postawa w dążeniu do faktycznej likwidacji lekcji religii doprowadziły do złamania prawa, co potwierdził Trybunał Konstytucyjny.

Ludzie zadają sobie pytanie, dlaczego Donald Tusk pozostawił Nowacką w rządzie. A to przecież proste. Spójrzmy: Siemoniak w MSW orłem nie był, a zastąpił go jeszcze gorszy Kierwiński. Wydawało się, że gorszego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego niż Adam Bodnar nie ma, a proszę – znalazł się Waldemar Żurek. A Nowacka, cóż… nikogo gorszego już nie było. Więc została.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.

Zapisane na później

Pobieranie listy