Była kwintesencją życia, dlatego tak trudno przyjąć informację o tym, że jej nie ma. Aśka Kołaczkowska była wulkanem emocji, talentu. Nic dziwnego, że ludzie eksplodowali śmiechem.
17.07.2025 08:18 GOSC.PL
Przez ostatnie miesiące mierzyła się z chorobą, a kabaret Hrabi podawał w mediach społecznościowych coraz bardziej alarmujące informacje i apele. Raz zmobilizował Polaków do wspólnej modlitwy/chwili pamięci („Pomódlcie się, jeśli wierzycie. Poślijcie dobrą energię, jeśli w to wierzycie. Po prostu pomyślcie o Asi ciepło i z miłością” – prosił jej przyjaciel z kabaretu Dariusz Kamys). I była to jedna z niewielu chwil, gdy znów byliśmy razem. Wierzący i niewierzący, „Trzaskowscy” i „Nawroccy”. Połączyła ich Aśka – bo tak mówiła przecież o niej cała Polska.
Skracała dystans, była szczera do bólu i – jak wynikało z jej odważnych i głębokich rozmów z Szymonem Majewskim – mierzyła się z ogromną ciemnością, odrzuceniem, zawirowaniami, kryjąc tę pustkę za skeczami, które do łez rozśmieszały Polaków. Walili na jej występy drzwiami i oknami.
Była kwintesencją życia, dlatego tak trudno przyjąć informację o tym, że jej nie ma. Ale co to znaczy: „nie ma?” – zapyta wyznający wiarę w świętych obcowanie…
Znakomicie napisał o niej dziś ksiądz Jacek Pędziwiatr: „Zawieje wichur, tornador się zerwie, człowieka porwie. Tylko ptacy patrzą zdziwieni i skonfundowani. »Jak zimpretujesz, tak sie wyśpisz«. Dziękuję. Będzie bez Pani pustawo i smutnawo”.
„Przyszło Jej zmierzyć się z najgorszym i najbardziej agresywnym przeciwnikiem. Walczyła dzielnie, z godnością, z nadzieją. My razem z Nią. Wyczerpaliśmy niestety wszystkie dostępne formy leczenia. Asia odeszła spokojnie, bez bólu. W otoczeniu najbliższych i przyjaciół – wśród tych, których kochała i którzy kochali Ją bezgranicznie. Zostawiła po sobie ogromną wyrwę, której niczym nie da się zapełnić. W nas – ludziach, którzy byli z Nią blisko, którzy dzielili z Nią scenę i życie. I w świecie sztuki, który był Jej przestrzenią, Jej domem, Jej oddechem, a Ona była jego najpiękniejszym uosobieniem. Jej talentu nie da się porównać – był zjawiskiem. Jej obecność – darem” – podsumował Dariusz Kamys. „Wierzymy, że gdziekolwiek teraz jesteś – roześmiana, jasna, wolna – niesiesz innym swój śmiech, tak jak nam niosłaś nadzieję i radość, nawet w najciemniejsze dni”.
Marcin Jakimowicz
Urodził się w 1971 roku. W Dzień Dziecka. Skończył prawo na Uniwersytecie Śląskim. Od 2004 roku jest dziennikarzem „Gościa Niedzielnego”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – poruszające wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem „Dzikim”. Wywiady ze znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznawali się do wiary w Boga stały się rychło bestsellerem. Od tamtej pory wydał jeszcze kilkanaście innych książek o tematyce religijnej, m.in. zbiory wywiadów „Wyjście awaryjne” i „Ciemno, czyli jasno”.