Ruchy bagienne

Kłamstwo jest kradzieżą tego, co się ludziom należy – prawdy.

Tonący w bagnie nie powinien się szarpać, bo szybciej się pogrąży. Niby oczywiste, ale nasza władza jakby o tym nie wie. Świadczą o tym metody, jakimi próbuje opanować kryzys, w którym się znalazła. A znalazła się z powodu nieuczciwości. W kampanii słyszeliśmy na przykład, że nie ma już Zielonego Ładu, a on jest i choć ma zwalczać emisję CO2, to jeszcze da nam popalić. Słyszeliśmy, że wyłączono nas z paktu migracyjnego, bo przyjęliśmy Ukraińców, a to guzik prawda. I tak dalej.

Łgarstwa miały wprowadzić do pałacu, kogo trzeba, i „domknąć system”. Prawda miała wyjść po wyborach, ale bez konsekwencji, bo zwycięzców się nie rozlicza. A tu niespodzianka: zwyciężył nie ten, co trzeba. Prawda, zgodnie z planem, zaczęła wychodzić na jaw, ale wbrew planom tłucze kłamców po głowach, bo im się parasol nie otworzył.

I co? Ano, władza miota się, nie przyjmując do wiadomości, że przegrała. Szukanie kruczków prawnych, szalone teorie spisku i opętańcze pomysły na faktyczny zamach stanu – wszystko to przyśpiesza utonięcie. A przecież rządzący powinni wiedzieć, że ludzie nie gustują w robieniu z nich idiotów.

Więc skąd to zaślepienie? Myślę, że odpowiedź tkwi w aforyzmie Mickiewicza: „Największego grzesznika Bóg sił nie pozbawia, tylko na karę własnym siłom go zostawia”.

Nie jest tak? Przecież ta ekipa zabija się własną pięścią! Ale co się dziwić – ta kara jest wpisana w popełniane zło. Oczywiście wszyscy grzeszą, ale nie każdy tworzy z grzechu wzorzec, nie każdy go pochwala i propaguje – a tak właśnie robi obecna władza. Wymownym symbolem jej osiągnięć jest igła wbita w serce małego Felka w szpitalu w Oleśnicy. O tak – takie obietnice to ci ludzie potrafią spełniać. Ale dostrzec w swoich niepowodzeniach skutków takich nieprawości już nie są zdolni.

Jak by to powiedzieć… takie rzeczy błogosławieństwa nie przynoszą. Nie ma znaczenia, czy w to wierzycie, czy nie. Tak po prostu jest. Ale to objaw Bożego miłosierdzia, że się wam nie udaje, bo mniej win spadnie na wasze głowy.


KRÓTKO:

Winni – na razie

Sąd Rejonowy w Poznaniu orzekł, że proaborcyjni manifestanci, którzy w październiku 2020 r. zakłócili Mszę w poznańskiej katedrze, są winni przestępstwa złośliwego przeszkadzania w akcie kultu religijnego. Chodzi o ponad 30 osób, które wtargnęły do kościoła i zaczęły klaskać i skandować: „mamy dość!”. Aktywiści trzymali transparenty z napisami w rodzaju „katoliczki też potrzebują aborcji”, a na posadzce rozrzucili ulotki z symbolem błyskawicy. W konsekwencji proboszcz musiał przerwać Mszę. Sprawa ciągnie się od pięciu lat. Sąd pierwszej instancji uniewinnił sprawców, ale w apelacji nakazano ponowne rozpatrzenie sprawy. Obecny wyrok uznający winę oskarżonych jest nieprawomocny, nie wiadomo więc, jaki będzie finał. No tak, bo agitowanie za mordowaniem ludzi nawet w kościele to wciąż dla niektórych drobiazg, a może i zasługa.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.