Wehikuł czasu: Nawrócenie Konstantyna

Kiedy naprawdę nawrócił się pierwszy chrześcijański cesarz Rzymu?

Myśląc o zamierzchłej przeszłości, łatwo wpadamy w pułapkę patrzenia na nią przez pryzmat nowszych wydarzeń historycznych. Ponieważ obserwujemy, że w Europie od XVIII wieku elity coraz bardziej oddalały się od Kościoła, a lud długo jeszcze pozostawał chrześcijański, mamy pokusę, by podobnie myśleć o starożytnym Rzymie. Wyobrażamy sobie, że do początku IV wieku niestrudzeni misjonarze nawrócili już sporą część ludności cesarstwa, na co pogańskie elity rządzące odpowiadały co pewien czas surowymi prześladowaniami. Największe rozpętał na początku IV wieku cesarz Dioklecjan.

Miałby to być dowód na siłę chrześcijaństwa, którego pogański cesarz słusznie się obawiał. Chrześcijaństwu dopomogło cudowne nawrócenie Konstantyna, który przed bitwą przy moście Mulwijskim w 312 roku zobaczył na niebie krzyż z napisem „Pod tym znakiem zwyciężysz”.

Badania historyków dowodzą jednak, że wszystko prawdopodobnie wyglądało zupełnie inaczej. Chrystianizacja ludu rzymskiego postępowała bardzo powoli. Oblicza się, że około 300 roku chrześcijanie stanowili zaledwie 1–2 procent społeczeństwa. Gminy chrześcijańskie istniały prawie wyłącznie w miastach, były wyizolowane, niezbyt liczne i nie miały sił ani zasobów, by ewangelizować ludność wiejską. Nieprzypadkowo od łacińskiego słowa paganus, oznaczającego wieśniaka, wzięło się nasze określenie poganina. Wiejskie wspólnoty chrześcijańskie powstawały właściwie tylko w Azji Mniejszej i Egipcie.

W miastach jednak chrześcijaństwo zaczęło mieć coraz większy wpływ na elity i to one właśnie, a nie prosty lud, stanowiły większość nawróconych. Wpływ chrześcijaństwa i innych religii monoteistycznych widać zresztą także w ewolucji pogańskich wierzeń elit. O ile lud każdej nowo przyłączanej do cesarstwa prowincji wierzył w większości w tych samych bogów co przed rzymskim podbojem, o tyle wśród ludzi wykształconych coraz mocniejsze było przekonanie, że istnieje jeden najwyższy Bóg. W III wieku nawet cesarze zaczęli powszechnie skłaniać się ku monoteistycznemu kultowi Sol Invictus (Słońca Niezwyciężonego).

Historyczne badania rzucają nowe światło na przyczyny rozpętania wielkich prześladowań chrześcijan przez cesarza Dioklecjana. Pragnął on cofnąć procesy zmiany duchowości elit poprzez szerzenie dawnych kultów. Sam przedstawiał się jako czciciel Jowisza. Aby zmniejszyć ryzyko wojen domowych, podzielił imperium na dwie części: wschodnią i zachodnią. Każdą z nich zarządzał cesarz z przydomkiem August, mając do pomocy cesarza „niższej rangi”, zwanego cezarem. Ci czterej tzw. tetrarchowie mieli zapewniać w państwie spokój i porządek. Szybko jednak doszło między nimi do rywalizacji. Cezarem w zachodniej części imperium był Konstancjusz Chlorus, ojciec Konstantyna. Jako jedyny nie wcielił on w pełni w życie antychrześcijańskich edyktów, co nasuwa podejrzenie, że choć oficjalnie wyznawał kult Herkulesa, w rzeczywistości sprzyjał chrześcijaństwu. Prześladowania mogły być więc elementem walki pomiędzy tetrarchami.

Z wojny domowej ostatecznie wyszedł zwycięsko syn Konstantyna Chlorusa, Konstantyn Wielki, który początkowo deklarował się jako czciciel Herkulesa, a potem Słońca Niezwyciężonego.

Wizja Konstantyna przed bitwą przy moście Mulwijskim budzi wątpliwości, bo ówczesne pogańskie źródła podają, że kandydat na cesarza ujrzał Apolla jako boga słońca i Wiktorię, boginię zwycięstwa. Po zwycięskiej bitwie Konstantyn bił zresztą jeszcze przez 12 lat monety ze Słońcem Niezwyciężonym i dopiero po pokonaniu w 324 roku ostatniego rywala, Licyniusza, jednoznacznie zadeklarował się jako chrześcijanin. Zapewne był chrześcijaninem od początku, ale taktycznie udawał poganina. Być może swą wizję wymyślił dlatego, że wielu ówczesnych chrześcijan nie darowałoby mu udawania przez wiele lat poganina i wyparcia się wiary w czasach prześladowań.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Leszek Śliwa Leszek Śliwa Zastępca sekretarza redakcji „Gościa Niedzielnego”. Prowadzi także stałą rubrykę, w której analizuje malarstwo religijne. Ukończył historię oraz kulturoznawstwo na Uniwersytecie Śląskim. Przez rok uczył historii w liceum. Przez 10 lat pracował w „Gazecie Wyborczej”, najpierw jako dziennikarz sportowy, a potem jako kierownik działu kultury w oddziale katowickim. W „Gościu” pracuje od 2002 r. Autor pierwszej w Polsce biografii papieża Franciszka i kilku książek poświęconych malarstwu.