Siostry stoją przed kliniką. Chcą, żeby nienarodzone maleństwa wiedziały, że ktoś je kocha.
Od pewnego czasu widywały mężczyznę. Dość często pojawiał się w klinice, bo był pacjentem innego oddziału. Pewnego dnia podszedł do nich i podzielił się swoim bólem: „Tyle tu dzieci jest zabijanych, a mój syn z synową tak długo starają się o dziecko i nie mogą go mieć. Może pomodliłybyście się w tej intencji?”. No i zaczęły się modlić. Pewnego dnia mężczyzna przyszedł i powiedział im, że poznał dziewczynę, która chciała pozbyć się ciąży. Poprosił, by urodziła to dziecko i oddała je jego synowi. Zgodziła się. „Potem co jakiś czas przychodził. Pokazywał nam to dzieciątko na USG, a my dalej modliłyśmy się, żeby kobieta nie zmieniła zdania. Proszę sobie wyobrazić, że jakieś 3–4 tygodnie temu pokazał nam zdjęcie maluteńkiej Hany – opowiada siostra Adriana.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.