„Zostałem wybrany nie mając żadnych zasług” – tym pokornym słowom towarzyszyła burza braw. Jak przejmująco wybrzmiały dziś słowa Ewangelii „inny cię przepasze i poprowadzi tam, dokąd nie chcesz” i grecki śpiew ukazujący wielobarwność Kościoła.
To mój papież. Jak każdy z jego poprzedników. Przyznaję, nigdy nie rozumiałem popularnego określenia „nasz papież”, które od 1978 roku na dobre zadomowiło się nad Wisłą. Wyrzucało ono kolejnych następców świętego Piotra na podejrzany margines. Może czas na akcję „wszyscy papieże są nasi”? Czy Robert Francis Prevost ma łatwiej? „Jak z Chicago to tak, jakby Polak” – te hasło obiegło w mig media społecznościowe. Augustianin nie został, jak chciało wielu Janem Pawłem III czy Benedyktem XVII,. Został Leonem XIV.
W pierwszych słowach, które skierował do wiernych tuż po wyborze powiedział: „Bóg kocha nas wszystkich, a zło nie przemoże, nie zwycięży”. Jak bardzo wybrzmiało w tym orędziu „Nie lękacie się!” Jana Pawła i słowa, którymi jego następca żegnał rok 2012 rok: „Mimo wszystko jest dobro na świecie, a przeznaczeniem tego dobra jest zwyciężyć dzięki Bogu. Zło robi więcej hałasu, ale jest na przegranej pozycji”. Leon XIV powtórzył tę narrację podczas homilii na inaugurację pontyfikatu, wyznając pokornie: „Zostałem wybrany nie mając żadnych zasług” i dodając, że jako następca Piotra nie ma być „samotnym wodzem czy przywódcą wynoszącym się nad innych”. Chce – mocno to wybrzmiało – być budowniczym mostów i prorokiem jedności.
Jak mocno i przejmująco wybrzmiały dziś słowa Ewangelii „inny cię przepasze i poprowadzi tam, dokąd nie chcesz” i jej grecki śpiew ukazujący powszechność i wielobarwność Kościoła śpiewającego obok „Sanctus” „Agios o Theos”.
I jeszcze jedno: „Dlaczego wy ciągle pytacie mnie jedynie o Polskę?” - dziwił się papież Franciszek rozmawiając z naszymi rodakami. Inauguracja pontyfikatu Leona XIV powołanego do tego „aby utwierdzał braci w jedności wiary” i zgromadzony na Placu Świętego Piotra wielobarwny tłum „wszystkich ludów, narodów i języków” pokazał, że „katolicki” oznacza „powszechny”, a różnorodność jest łaską, a nie zagrożeniem.
Marcin Jakimowicz
Urodził się w 1971 roku. W Dzień Dziecka. Skończył prawo na Uniwersytecie Śląskim. Od 2004 roku jest dziennikarzem „Gościa Niedzielnego”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – poruszające wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem „Dzikim”. Wywiady ze znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznawali się do wiary w Boga stały się rychło bestsellerem. Od tamtej pory wydał jeszcze kilkanaście innych książek o tematyce religijnej, m.in. zbiory wywiadów „Wyjście awaryjne” i „Ciemno, czyli jasno”.