Nie był przede wszystkim teologiem i nie był przede wszystkim moralistą. Był przede wszystkim duszpasterzem, który w większości swych decyzji kierował się „logiką serca”. I stawał przed problemami, których chyba nie da się rozwiązać bez kontrowersji.
30.04.2025 11:44 GOSC.PL
Do natury ludzkiej należy skłonność, by oceniać innych. W kulturze, w której dominują media i poczucie równości wszystkich ludzi, nikt nie jest wyłączony z bycia ocenianym. Nawet papież. Po śmierci papieża Franciszka przejrzałem i przesłuchałem rozmaite media. Pełno w nich ocen: od entuzjastycznych poprzez umiarkowane po skrajnie krytyczne. Internetowa kwerenda nie zbliżyła mnie do zrozumienia pontyfikatu Franciszka. Jakimi kluczami należy się więc posłużyć, by go zrozumieć?
Myślę, że dobre wskazówki dali tu dwaj publicyści „Gościa Niedzielnego”: Jacek Dziedzina ("Papież Franciszek: co zrozumieliśmy z tego pontyfikatu, a co jeszcze przed nami?") i Piotr Sacha ("Papież czułości. 5 poruszających gestów Franciszka"). Pierwszy streścił nauczanie zmarłego papieża w kilkunastu punktach, a drugi przedstawił pięć najbardziej poruszających gestów Franciszka. Z obu tekstów jawi się jego obraz jako teologa i świadka Bożej czułości. Nic więc dziwnego – dodam od siebie – że ostatnia encyklika papieża („Dilexit nos”) dotyczy „symbolu serca”, który wyraża zarazem miłość Boga w Jezusie Chrystusie, jak i „najgłębsze wnętrze naszej osoby”.
Mając w pamięci klucz serca, wróćmy na chwilę do kontrowersji, które wywoływały niektóre dokumenty, słowa i decyzje Franciszka. Wróćmy nie po to, by włączać się w dyskusję medialną, lecz po to, lepiej zrozumieć „fenomen Franciszka”, wraz z tym, w jaki sposób był i jest on odbierany przez różnych ludzi. Przedmioty najgłośniejszych kontrowersji wyliczę w sześciu punktach.
1) Przypis 351 adhortacji „Amoris laetitia”, który – w kontekście całego rozdziału VIII adhortacji – dopuszcza (w szczególnych sytuacjach i po rozeznaniu wespół ze spowiednikiem) osoby rozwiedzione (a żyjące w związkach niesakramentalnych) do Komunii Świętej. Chyba żaden przypis w historii dokumentów Kościoła nie wywołał tak wielkich sporów. Według jednych, mieści się on w tradycyjnym nauczaniu Kościoła. Według innych zaś, ustanawia furtkę, która umożliwia odejście od tego nauczania. Jeszcze inni chcieliby tę furtkę otworzyć szerzej.
2) Zatwierdzona przez Papieża Deklaracja „Fiducia supplicans”, która wprowadza możliwość błogosławieństwa spontanicznego (choć nie liturgicznego) „par w sytuacjach nieregularnych i par tej samej płci”. I znów: jedni wskazują na rozróżnienia zawarte w dokumencie, które mieszczą się w tradycyjnym nauczaniu Kościoła i nie powodują w nim żadnych istotnych zmian. Inni zaś dostrzegają kolejną furtkę (tym razem dla par tej samej płci), która to nauczanie relatywizuje i otwiera drogę do nadużyć. Jeszcze inni oczekują kolejnych kroków.
3) Współpodpisany przez Papieża międzyreligijny „Dokument o ludzkim braterstwie dla pokoju światowego i współistnienia”, w którym pada sugestia, że „pluralizm i różnorodność religii […] są wyrazem mądrej woli Bożej”. Papież później wyjaśniał, że jego intencją było stwierdzenie, że Bóg tylko dopuszcza (lub przyzwala na) różnorodność religii. Jednak sam ten dokument przyczynił się do ożywienia sporów między katolikami nastawionymi bardziej ekskluzywistycznie i katolikami nastawionymi bardziej pluralistycznie.
4) List „Traditionis custodes”, który ogranicza stosowanie przedsoborowej liturgii rzymskiej. List ten, pomimo późniejszych wyjaśnień Papieża, spotkał się z krytycznym przyjęciem zarówno wśród katolików przywiązanych do tzw. Mszy trydenckiej, jak i wśród katolików, którzy cenią pluralizm liturgiczny. Nie brak też głosów sugerujących, że intencją Papieża było tylko uporządkowanie spraw związanych ze sprawowaniem liturgii tradycyjnej.
5) Priorytety papieskiego nauczania społecznego: otwartość na uchodźców i migrantów oraz ekologia. Dla jednych priorytety te znakomicie odpowiadały w duchu Ewangelii na znaki czasu. Dla innych priorytety te były nierealistyczne, a nawet (pomimo odmiennych motywacji) powiązane z ideologiami lewicowymi.
6) Wypowiedzi Papieża po napaści Rosji na Ukrainę. Fakt, że z ust Papieża nie padło jednoznaczne i zdecydowane potępienie Rosji, wywołało oburzenie w wielu środowiskach. Inni jednak (z biegiem czasu coraz liczniejsi) dopatrywali się w gestach i słowach Franciszka autentycznej, realistycznej i dalekowzrocznej dyplomacji na rzecz pokoju.
Z pewnością powyższa lista przedmiotów kontrowersji nie jest pełna. Nie oddaje też ona (lub nie w pełni oddaje) tego, co w nauczaniu i działaniu Franciszka było najważniejsze. Lista ta jednak pokazuje, z jak trudnymi problemami spotykał się Papież i jak bardzo w kwestii ich rozwiązania podzieleni są hierarchowie, teologowie i wierni Kościoła katolickiego. Jak dotrzeć do współczesnego – bogatego, sytego i zlaicyzowanego – człowieka Zachodu? Jak uwrażliwić go na biednych i głodnych, którzy żyją w innych częściach świata? Jak wzbudzić w nim głód Boga i cnotę religijności? Jak pomóc tym, którzy potrzebują rodziny, ale nie rozumieją lub nie zachowują tradycyjnej etyki seksualnej, która miała rodzinę chronić? Jak dać nadzieję ludziom zaplątanym w gmatwaninie życia? Jak z tego, co dziś dominuje wśród elit laickich, wydobyć to, co dobre i jak nadać temu wymiar chrześcijański? Jak w świecie polaryzacji budować mosty? Jak wojnę przekształcić w pokój? Z tymi i podobnymi pytaniami nie bał mierzyć się Franciszek.
Sądzę, że – jakkolwiek ocenimy poszczególne odpowiedzi Franciszka na te pytania – jedno jest pewne: w większości odpowiedzi kierował się on „logiką serca”. Niech za wskaźnik jego myślenia sercem posłuży następujący cytat z encykliki „Dilexit nos”: „W erze sztucznej inteligencji nie możemy zapominać, że do ocalenia człowieczeństwa niezbędne są poezja i miłość. To, czego żaden algorytm nigdy nie będzie mógł pomieścić, to na przykład, ten moment z dzieciństwa, który pamięta się z czułością i który, mimo upływu lat, wciąż się powtarza w każdym zakątku planety […]: rozśmieszanie żartem, rysowanie pod światło na szybie okna, pierwszy mecz piłki nożnej rozegrany szmacianą piłką, przechowywanie robaczków w pudełku po butach, suszenie kwiatu między kartkami książki, opiekowanie się ptakiem, który wypadł z gniazda, wypowiadanie życzenia, odrywając płatki stokrotki. Wszystkie te drobne szczegóły, zwykłe-niezwykłe, nigdy nie będą mogły znaleźć się wśród algorytmów. Ponieważ widelec, żarty, okno, piłka, pudełko po butach, książka, ptak, kwiat… polegają na czułości, którą się zachowuje w pamięci serca” (nr 20). Chyba nigdy wcześniej w żadnym oficjalnym dokumencie watykańskim nie pojawiło się tak osobiste, proste i serdeczne wyznanie.
Na koniec jeszcze jedna uwaga. Na papieży można patrzeć z różnych punktów widzenia. Z punktu widzenia wiary katolickiej każdy papież jest – ograniczonym (większymi lub mniejszymi) ludzkimi ułomnościami – znakiem działania Ducha Świętego. Bóg powołuje różnych ludzi, by na różne czasy przybliżać różne aspekty swej wielkości – wielkości, której żaden człowiek nie może ani dosięgnąć ani w pełni ukazać. Może warto w taki sposób spojrzeć na papieży, których znaliśmy. Dla mnie Benedykt XVI był przede wszystkim wielkim teologiem, który ze skarbnicy tradycji Kościoła wydobywał rozmaite klejnoty mądrości. Jan Paweł II był przede wszystkim charyzmatycznym przewodnikiem i moralistą, który wyzwalał w nas przemianę duchową i dodawał nadziei. A kim był Franciszek? Był on dla mnie przede wszystkim serdecznym duszpasterzem – duszpasterzem przypominającym proboszcza, który obmyśla sposoby, by przyciągnąć do kościoła tych, którzy do niego nie chodzą. I stara się przypomnieć tym, którzy do kościoła chodzą, że powinni tam chodzić tylko po to, by naprawdę żyć Ewangelią.
Jacek Wojtysiak
Nauczyciel akademicki, profesor filozofii, kierownik Katedry Teorii Poznania Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Autor licznych artykułów i książek, w tym podręczników i innych tekstów popularyzujących filozofię. Stały felietonista portalu internetowego „Gościa Niedzielnego”. Z pasją debatuje o Bogu i religii z wierzącymi, poszukującymi i ateistami. Lubi wędrować po stronach Biblii i po ścieżkach Starego Gaju. Prywatnie: mąż Małgorzaty oraz ojciec Jonasza i Samuela. Ostatnio – wraz z Piotrem Sachą – opublikował książkę „Bóg na logikę. Rozmowy o wierze w zasięgu rozumu”.