Nowy numer 17/2024 Archiwum

Niedokończona dekomunizacja

Jak długo jeszcze będziemy chodzić w wielu polskich miastach po ulicach i placach, których patronami są komunistyczni zbrodniarze, a w ich centrach - jak np. w Nowym Sączu - stoją nadal pomniki ku czci Armii Czerwonej bądź rodzimych zdrajców oraz utworzonych przez nich bojówek w rodzaju Gwardii i Armii Ludowej?

Odpowiedź na to pytanie brzmi: niestety, jeszcze bardzo długo. Nic nie dała bowiem  akcja Instytutu Pamięci Narodowej (koordynowana przez pracującego w jego Krakowskim Oddziale historyka - doktora Macieja Korkucia) apelowania do władz samorządowych, na których terenach widnieją nadal relikty sowieckiego reżimu. Każdy taki list opatrzony był szczegółową informacją na temat danej osoby albo organizacji, ukazując haniebną rolę, jaką odegrała ona w najnowszej historii Polski. Ta zapoczątkowana za prezesury śp. profesora Janusza Kurtyki (podpisywał wszystkie pisma) akcja nie spotkała się z pożądanym odzewem, a po 10 kwietnia 2010 roku została praktycznie zawieszona. Dlaczego? Jak wyjaśnił w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” rzecznik Instytutu Andrzej Arseniuk, przyczyną był słaby odzew samorządowców. „Nawet te władze, które chciały dokonać zmian, po referendach wśród mieszkańców danych ulic, którzy z reguły byli przeciwni temu, wycofywały się” - powiedział gazecie Arseniuk. Rozumiem, że wielu radnych, wójtów, burmistrzów, a nawet prezydentów miast ma komunistyczne korzenie, hasło zmiany nazwy ulicy czy patrona instytucji większości rodaków kojarzy się zaś nie z wyrównywaniem historycznych rachunków, lecz wyłącznie z dodatkowymi kosztami i problemami, ale ich postępowanie pozostaje w jawnej sprzeczności z Konstytucją RP oraz z kodeksem karnym, które jednoznacznie zakazują propagowania symboli nazizmu i komunizmu w polskiej przestrzeni publicznej (grozi za to kara pozbawienia wolności). Dr Korkuć przypomina, że prezesowi Kurtyce nie chodziło o nakazanie czegokolwiek władzom lokalnym (nie miał takich możliwości), ale o zwrócenie im uwagi oraz o zaapelowanie do ich sumień i do poczucia szacunku dla narodowej pamięci. Ponieważ te prośby okazały się typowym grochem rzucanym o ścianę, jedyna nadzieja pozostaje w Sejmie, który już dawno powinien zająć się gotowym projektem ustawy o dekomunizacji przestrzeni publicznej, zgłoszonym w 2009 roku przez Prawo i Sprawiedliwość. Sejmowe komisje postanowiły jednak, że zarekomendują niższej izbie parlamentu jego odrzucenie. Przez dwa lata sprawa nie trafiła na posiedzenie plenarne mimo licznych ponagleń ze strony stowarzyszeń patriotycznych, m.in Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie. „Czekamy, co zrobi parlament w tej sprawie, ponieważ rozwiązanie ustawowe będzie o wiele lepsze” - skomentował tę sytuację rzecznik IPN.  O projekcie przypomniano teraz na portalu internetowym PiS. Czytamy tam, że zakłada on „oczyszczenie życia publicznego z symboli komunizmu”, m.in. „przez zmiany nazw obiektów i urządzeń przeznaczonych do użytku publicznego, usunięcie z widoku publicznego materialnych symboli komunizmu oraz odebranie orderów, odznaczeń, oznak, tytułów honorowych i innych wyróżnień imiennych przyznanych za zasługi na rzecz komunizmu przez komunistyczne władze państwowe w latach 1944-1989”. A propos tej ostatniej kwestii, to POKiN dwukrotnie już zwracało się do Kapituły Orderu Wojennego Virtuti Militari o odebranie tego odznaczenia wszystkim niegodnym go osobom z generałem Wojciechem Jaruzelskim na czele.
Pewna nadzieja pojawiła się ostatnio w Senacie, który przygotował podobny projekt po petycji samorządowców z Jastrzębia-Zdroju. „To jest ważna ustawa, która jest pewnego rodzaju konsekwencją obowiązujących przepisów. Przecież przestępstwem jest propagowanie systemu totalitarnego, natomiast toleruje się nazwy ulic jako żywo przypominające tamten system. Jest to gloryfikacja i rozpowszechnianie idei systemu totalitarnego” - powiedział „ND” senator Stanisław Piotrowicz (PiS), jeden z inicjatorów projektu ustawy o usunięciu z nazw dróg, ulic, mostów, placów i innych obiektów symboli ustrojów totalitarnych. Pierwsze czytanie już się odbyło na posiedzeniu senackiej komisji administracji, w którym uczestniczył dr Korkuć, przedstawiając to zagadnienie w skali krajowej. Posiedzenie zostało jednak odroczone do czasu zasięgnięcia nowych opinii i informacji.  „Podczas prac komisji był pewien opór ze strony senatorów Platformy. Ja w różny sposób podejmowałem działania, aby już na pierwszym posiedzeniu komisji petycji nie odrzucić tego projektu, żeby móc dalej prowadzić te prace” - wyjaśnił „Naszemu Dziennikowi” Piotrowicz.
Jedno jest pewne: bez ustawy, która odgórnie rozwiąże ten problem nie ma co liczyć na jego pozytywne podjęcie przez zdecydowaną większość samorządowców, mimo że to właśnie oni mają kompetencje w tej materii i powinni występować z własnymi inicjatywami, zgodnymi z Konstytucją, prawdą historyczną i zdrowym rozsądkiem. Wzorem dla nich może być Kraków, który zaraz na początku lat 90. pozbył się wszelkich śladów po komunizmie ze swojej przestrzeni publicznej.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy