Nowy numer 17/2024 Archiwum

Heretyk zasługuje na proces

Pojawienie się procedury inkwizycyjnej to był skok cywilizacyjny: przejście od samosądów czy ordaliów do realnego rozumnego osądu. Od oskarżenia o herezję i następnie wrzucenia do wody czy nakazu biegania z rozpalonym prętem w celu „sprawdzenia” niewinności za pomocą „siły wyższej”, do oskarżenia o herezję i dania możliwości wykazania swojej niewinności – mówi o. Tomasz Gałuszka OP w drugim odcinku rozmów o źródłach i historii inkwizycji.

Jacek Dziedzina: Przeciętny XXI-wieczny konsument treści medialnych pojęcie inkwizycji spontanicznie łączy z Kościołem w średniowieczu. Uznaje, że to rzeczywistość naturalnie związana z Kościołem i w jego ramach funkcjonująca. Historyk podziela taką perspektywę?

O. Tomasz Gałuszka OP: Z pewnością odpowiedź w rodzaju: „Inkwizycja to dzieło Kościoła” nie oddaje prawdy o tym zjawisku. Jako historyk powiem tak: procedura inkwizycyjna była nowatorskim sposobem radzenia sobie z tym, co wydarzyło się w wiekach XI i XII, kiedy na nowo pojawił się problem herezji, rozumianej jako błąd w rozumowaniu w sprawach wiary.

Herezje nie pojawiły się jednak nagle w XI wieku.

Oczywiście, ale ludzie wtedy zaczęli na nowo interesować się kwestią błędów w myśleniu, błędnymi poglądami, za którymi podążała błędna praktyka. Ostatnie prawdziwe, wielkie herezje, kiedy ludzi naprawdę ten problem interesował, wystąpiły w IV wieku. To wiek, w którym chrześcijaństwo stało się już oficjalną religią Cesarstwa Rzymskiego, wiek, w którym działali wybitni intelektualiści chrześcijańscy, a więc ludzie, którzy rozumieją, że wielkość człowieka polega na tym, iż jest jedyną na tym świecie istotą myślącą, zdolną do kontemplacji. I kiedy pojawią się heretycy, czyli ludzie, którzy błądzą w myśleniu i działaniu, będą powstawały całe traktaty, wymierzone a to w manichejczyków, a to w donatystów i innych.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy