Tej nocy krakowska dominikańska bazylika Świętej Trójcy była szczelnie wypełniona ludźmi. Trzymali w rękach opasłe tomy śpiewnika „Niepojęta Trójco” i stojąc, śpiewali hymn o Najpiękniejszej.
To wtedy po raz pierwszy usłyszałem akatyst: pełen zachwytu hymn, który miał wyśpiewać onieśmielony pięknem Maryi archanioł. To prawdziwy traktat teologiczny, a o każdym z wersetów można by napisać osobny artykuł. Potężny Gabriel, stojący przed Tą, którą Bóg wybrał na Matkę swego Syna, miał zawołać: „Witaj, Matko Baranka i Pasterza/ Witaj, bo dźwigasz Tego, co wszystkie dźwiga rzeczy/ Witaj, Gwiazdo Słońce nam ukazująca/ Witaj, Moście wiodący z ziemi ku niebiosom / Witaj, Cudzie, o którym słów brak jest aniołom/ Witaj, Obrono od wilków niewidzialnych”.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.