Prawie 14 miesięcy trwała kalwaria ks. Jana Machy w niemieckich więzieniach. Samotny, bity, poniżany dał świadectwo wiary równie mocne jak pierwsi chrześcijanie w czasach prześladowań.
Nic nie zapowiadało, że ten dzień zakończy się tak tragicznie. Rano 5 września 1941 r. ks. Macha wraz z dwoma ministrantami pojechał do Katowic, aby w Kurii Diecezjalnej odebrać materiały duszpasterskie. Gdy wracał, został zatrzymany na peronie katowickiego dworca przez funkcjonariuszy gestapo. Trafił do strasznego miejsca – Tymczasowego Więzienia Policyjnego w Mysłowicach.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.