Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Żeby znaczył wiele

Z mojego okna Watykanu to nie widać. Ani Wadowic, ani Krakowa... A przecież echo dociera. I to od dawna. Od 33 lat. Przybiegł wtedy na plebanię Józek: „Proszę księdza, Wojtyła został papieżem”. Zgasiłem go jakimś słowem.

Na wszelki wypadek włączyłem radio (telewizora nie miałem; zresztą i tak nie był źródłem informacji). Szukam na krótkich falach jakiejś stacji. Padło słowo „Wojtyla”, spiker mówił nie wiem nawet w jakim języku. A potem tośmy już wiedzieli. Już od wtedy dla wszystkich był święty. Nie tylko z powodu tytułu „Ojciec Święty”. I choć nikt z moich parafian wtedy nic o nim nie wiedział, to jakiś – nazwałbym to – „kredyt świętości” został mu udzielony. I stał się ulubionym papieżem. Ja wiele wcześniej miałem swoich ulubionych. Najbliżsi mi byli Jan XXIII i Pius X.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy