Kilkanaście dni temu rosyjska sonda Łuna 25 rozbiła się o powierzchnię Księżyca. Czy mnie to martwi? Ani trochę.
Porażka Łuny 25 była kolejną z długiej serii porażek rosyjskiego podboju kosmosu. Rosja nie ma pieniędzy, nie rozwija nowoczesnych technologii, brakuje jej specjalistów, a ci, którzy zostali, są fatalnie opłacani. Żeby zrobić cokolwiek niestandardowego i ambitnego w kosmosie, Roskosmos potrzebuje wsparcia innych agencji kosmicznych. Przy Łunie 25 pracowano z europejską agencją ESA, ale ta współpraca z powodu wojny została zerwana.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.