Nowy numer 13/2024 Archiwum

Genetyka

Pokutuje pogląd, że Kościół jest pryncypialnie przeciwny stosowaniu inżynierii genetycznej u człowieka. Tymczasem jest tylko jedna kategoria interwencji w ludzki genotyp, o której wiadomo, że Kościół nigdy jej nie zaakceptuje.

Manipulacje genetyczne u człowieka można podzielić na terapeutyczne i nieterapeutyczne, czyli takie, które mają na celu leczenie, i takie, które podnoszą zdolności zdrowego organizmu. Zastanówmy się najpierw nad pierwszą z tych kategorii, czyli nad terapią genową. Pomysł na nią jest następujący: skoro jakiś narząd działa nieprawidłowo i jest to uwarunkowane genetycznie, to zmieńmy DNA „odpowiedzialne” za funkcjonowanie tego narządu, wprowadźmy do niego „zdrowe” geny, a problem zostanie rozwiązany. W latach 90. minionego wieku pojawiły się więc propozycje terapii genowej niektórych schorzeń. Pierwszą wyleczoną w ten sposób pacjentką była kilkuletnia dziewczynka Ashanti De Silva, cierpiąca na chorobę układu odpornościowego (SCID). Wydawało się, że nowy sposób leczenia jest na wyciągnięcie ręki. W świecie nauki zapanowała euforia. Zimnym prysznicem był przypadek Jessiego Gelsingera. Poddany terapii genowej 18-latek zapadł w śpiączkę i krótko potem zmarł. Potem były i inne porażki. Kilka lat temu w jednym z paryskich szpitali poddano terapii genowej 13 chłopców chorych na złożony wrodzony niedobór odporności. Eksperyment szybko przerwano, gdy okazało się, że dwóch z nich zachorowało na białaczkę. Wirus w złym miejscu wbudował DNA, które przenosił, i tym samym został uaktywniony onkogen, czyli gen biorący udział w regulacji podziałów komórkowych. Został uruchomiony nieprzewidywany przez nikogo ciąg reakcji, które skończyły się dla młodych pacjentów tragedią. Na razie terapie genowe nie są procedurami powszechnymi. Wciąż są to raczej eksperymenty.

Genetyczny Frankenstein
Procedury lecznicze z wykorzystaniem terapii genowej nie budzą zastrzeżeń moralnych Kościoła, o ile spełniają dość oczywiste, generalne warunki, takie jak realizacja procedury za zgodą pacjenta i jej bezpieczeństwo. Przy czym, badając bezpieczeństwo takiej terapii, trzeba przyjąć, że stosuje się ją ogół w bardzo ciężkich schorzeniach, przy których każda interwencja będzie w jakimś stopniu niebezpieczna.
Problemem w terapii genowej jest m.in. to, że bardzo trudno jest zmienić DNA we wszystkich komórkach mających wpływ na stan pacjenta. Jest ich po prostu zbyt wiele. Czasem wystarczy zmienić DNA tylko w części komórek, by efekt terapeutyczny został osiągnięty. Ale i to jest trudne. Pojawił się więc pomysł, by terapię genową przeprowadzić w momencie, gdy człowiek składa się z kilku, kilkunastu komórek, czyli na etapie zarodkowym. Ten typ interwencji genetycznej jest jednak powszechnie zakazany, nie tylko przez Kościół. Po prostu za mało wiemy. A cena bardzo prawdopodobnego błędu w przypadku takiej terapii mogłaby się okazać straszliwa. W dodatku poniósłby ją nie tylko leczony w ten sposób człowiek, ale także – z dużym prawdopodobieństwem – jego potomstwo. Poza tym, na obecnym etapie wiedzy, leczone w ten sposób mogłyby być wyłącznie dzieci poczęte in vitro. Genetycznej terapii komórek zarodkowych dotyczą więc wszystkie te zarzuty, które Kościół podnosi w stosunku do procedury in vitro.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy