Trzeba przyznać, że wydawanie podwójnej płyty koncertowej niemal zaraz po debiucie jest przedsięwzięciem dość odważnym, zwłaszcza kiedy ponad połowę materiału stanowią piosenki pochodzące z pierwszego albumu.
Z drugiej strony taki ruch dowodzi, że artystka dorobiła się już własnej publiczności, która chętnie sprawdzi, jak brzmią te utwory na żywo. A brzmią bardzo dobrze. Urzekają też teksty – bezpretensjonalne, nieprzekombinowane, a jednocześnie niebanalne. Chętnie jednak usłyszałbym płytę Kaśki Sochackiej złożoną wyłącznie z nowych piosenek.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się