Nowy numer 21/2023 Archiwum

Lek na lęk

O betlejemskiej stajni, magach i pastuchach oraz katastrofie budowlanej z ojcem Augustynem Pelanowskim rozmawia Marcin Jakimowicz

Nowo narodzony Jezus odcina nasz lęk. Czy to On jest zapowiadaną przez Jana Chrzciciela „siekierą przyłożoną do korzenia”?
– Możliwe. To bardzo szeroki symbol. Już Elizeusz używał siekiery do budowy domów dla proroków. W cudowny sposób wydobył ją z dna Jordanu i ciosał domy dla tych, którzy nieśli Boże Słowo. Tą siekierą może być Słowo Boże, moje osobiste nawrócenie, odcięcie się od grzechu. Dziecko, by mogło samodzielnie żyć, musi być odcięte od matki…

Oj, z tym jest problem. Ilu poważnych, dorosłych ludzi, nie potrafi żyć z odciętą pępowiną. Nie są w stanie podjąć bez matek decyzji, realizują podświadomie ich niespełnione ambicje…
– Często spotykam takich ludzi. Jakże inną matką jest Maryja! Przyjęła Syna Bożego w wolności i w wolności oddała go Ojcu. Nie narzucała Jezusowi swojej woli, nie była nadtroskliwa, nadopiekuńcza. Ktoś może powiedzieć: „Co to za matka, która nie ochroniła swego syna przed kaźnią”? Jak wielkie trzeba mieć zaufanie do Boga, by nie biec za swoim dzieckiem z kaftanem bezpieczeństwa, by je za wszelką cenę ochronić…

Dlaczego Bóg przyszedł jako dziecko?
– Z różnych powodów. Chciał przeżyć cykl istnienia od początku. Wszechmogący Bóg zdał się na młodziutkie małżeństwo, nie umiał chodzić, nie potrafił mówić, uczył się wszystkiego od ludzi. Sikał w pieluchy, matka karmiła go mlekiem. Zgodził się być kimś kompletnie niezaradnym, a nawet nieużytecznym. My mamy inną koncepcję życia: chcemy „dać sobie radę”, być użyteczni. Pragniemy być menedżerami własnego życia, nie chcemy, by Bóg prowadził nas za rękę. To takie dziecinne... Gdybyśmy przyglądnęli się Dzieciątku w stajence, nie mielibyśmy zbyt wielu pretensji do życia. Jezus zgodził się być kimś, kto się przewraca. Ta Jego bezradność jest uzdrawiająca.

Tymczasem matki popisują się: moje pięcioletnie dziecko uczy się angielskiego, chodzi na kurs tańca, pływa i potrafi już pisać pierwsze literki.
– Co z tego, że jakiś brzdąc zna angielski, skoro nie będzie umiał dogadać się z matką po polsku? Takie usilne rozwijanie się w wielu kierunkach zawsze pozostawia za sobą jakąś duchową pustkę. Ktoś intensywnie uprawiający „jogging cywilizacyjny” nie ma czasu na rozwój wewnętrzny, a co za tym idzie, nie potrafi przyjąć porażki. A to wielka sztuka. Wygrywać potrafi każdy, niewielu umie dobrze przeżyć przegraną.

« 1 2 3 4 5 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz

Dziennikarz działu „Kościół”

Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.

Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza


Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Quantcast