Nowy numer 13/2024 Archiwum

Lek na lęk

O betlejemskiej stajni, magach i pastuchach oraz katastrofie budowlanej z ojcem Augustynem Pelanowskim rozmawia Marcin Jakimowicz

Augustyn Pelanowski - paulin, ur. w 1963 r. Ojciec duchowny w seminarium oo. paulinów na krakowskiej Skałce. Autor książek „Siódmy rozdział”, „Bestie i prorok”.

Marcin Jakimowicz: Mój przyjaciel powiedział ostatnio: gdyby Jezus urodził się w pałacu, nie miałbym odwagi się do Niego zbliżyć, ale ponieważ moje życie przypomina stajnię, mogę podejść do Boga…
O. Augustyn Pelanowski: – Narodzenie Jezusa to jeden z najmocniejszych obrazów biblijnych. Bóg rezygnuje ze swego majestatu i wybiera coś najskromniejszego. To uwalnia od naszych pretensji do życia. Ani Maryja, ani Józef nie mieli żalu o to, że nie mają środków do życia. Pan Bóg nie załatwił im żadnej karty kredytowej. Ich zaufanie mnie rozbraja. Żyli z dnia na dzień. I naraz zjawiło się trzech mężczyzn, którzy przynieśli złoto, kadzidło, mirrę, czyli zapewnili im środki do życia. Nie spodziewali się tego. Wyobraź sobie taką sytuację: Bóg ci mówi: „Jedź do Danii”. Nie masz żadnych pieniędzy, ale ufasz i wyjeżdżasz. Nagle przy granicy podchodzi do ciebie trzech facetów i dają ci kopertę z pieniędzmi. Wyobrażasz sobie taki poziom zaufania?

Dlaczego akurat do Danii?
– Bo właśnie w Danii mi się coś takiego zdarzyło (śmiech). Leciałem do Islandii. Na lotnisku w Kopenhadze zorientowałem się, że zgubiłem bilet. I co teraz? Nie znałem języka, nie miałem ani grosza. Podszedłem do bramki i mówię: „Nie mam biletu”. Potwornie głupia sytuacja. Jakimś cudem znaleziono moje nazwisko w komputerze i przepuszczono na pokład samolotu. To i tak nic w porównaniu z zaufaniem Świętej Rodziny.

A propos tych trzech biblijnych mężczyzn. Nazywamy ich królami, tymczasem Biblia mówi, że byli… magami. To zmienia postać rzeczy.
– To kolejna niespodzianka Bożego Narodzenia. Ci faceci, nazwani w Ewangelii „magoi”, zajmowali się na co dzień magią, która w Starym Testamencie była najbardziej znienawidzonym grzechem – i to przeciw pierwszemu przykazaniu! Po spotkaniu Jezusa wrócili do domu, ale nie kierowali się już gwiazdami. Wrócili „inną drogą”. Biblia jest przesiąknięta wezwaniem do nawrócenia. Słowo „teszuwa” pochodzi od rdzenia: zawrócić z drogi, wybrać inny kierunek. Powrót do domu „inną drogą” jest symbolem nawrócenia. Piękne jest to, że Jezus nie powiedział do magów ani jednego słowa, może coś tam sobie gaworzył pod nosem. On uwolnił ich samym widokiem! Bóg potrafi samym spojrzeniem uwolnić człowieka od najgorszego bluźnierstwa i świętokradztwa. Jest w Nim taka rozrzutność łaski i miłosierdzia, że aż zapiera dech w piersiach

Jako pierwsi Jezusa ujrzeli pasterze. Zamykam oczy i widzę sielankowy obrazek: hale, baranki, fujareczka… Tymczasem dziś w Izraelu pasterze są wyrzucani na margines społeczeństwa. Czy tak było 2000 lat temu?
– Tak. Pasterzami pogardzano. Doszło nawet do takiej sytuacji, że w „kantorach” przed świątynią nie przyjmowano brudnych pieniędzy celników, prostytutek i… pasterzy. Nie mogli płacić nawet na świątynię Pańską! Traktowano ich jak „pastuchów”, oskarżano o złe prowadzenie się, spychano z pogardą na margines. I kolejna świąteczna niespodzianka: to właśnie oni mogli jako pierwsi zobaczyć Boga.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy