Nowy numer 18/2024 Archiwum

Rada w opałach

Zlikwidować Krajową Radę Radiofonii i Telewizji! Taki postulat miały w swoich programach w poprzednich wyborach zarówno PiS, jak i PO. W 2005 roku skończyło się tylko na zapowiedziach. Czy teraz stanie się inaczej?

Krajowa Rada od samego początku była krytykowana za upolitycznienie, mimo że jej członkowie nie mogą sprawować żadnych funkcji we władzach stowarzyszeń czy partii. Do KRRiT trafiali jednak byli ministrowie i posłowie. Niewielu z nich „wyróżniało się wiedzą i doświadczeniem w zakresie środków społecznego przekazu”, choć taki wymóg stawiała przed kandydatami ustawa o radiofonii i telewizji.

Do zadań KRRiT należy przyznawanie koncesji radiowych i telewizyjnych oraz wybór rad nadzorczych Telewizji Polskiej i Polskiego Radia. Rady nadzorcze z kolei obsadzają stanowiska w zarządach mediów publicznych. Mając „swoich ludzi” w Krajowej Radzie, można było zatem mieć wpływ na skład zarządu TVP. Zmieniające się ekipy rządowe nie chciały z tego wpływu rezygnować, uważając, że władza nad Telewizją Polską zapewni im poparcie społeczne.

W ustawie o radiofonii i telewizji, uchwalonej w grudniu 1992 roku, znalazły się zapisy mające chronić KRRiT przed wpływem bieżącej polityki. Radę wyłaniały różne instytucje, a więc Sejm, Senat i prezydent, a wymiana części Rady co dwa lata uniezależnić ją miała od czasu kadencji innych instytucji decyzyjnych. Jednak teoria swoją drogą, a praktyka swoją.

Chora z definicji
Od 1997 roku Radę zdominowali politycy związani z SLD. Przełożyło się to oczywiście na skład rad nadzorczych i zarządów telewizji i radia. Rozpoczął się czas telewizji Roberta Kwiatkowskiego.
Nieprawidłowości w działaniu Rady i powiązania jej członków ze światem polityki stały się jasne dla opinii pu- blicznej za sprawą tzw. afery Rywina. Wówczas nasiliły się wezwania do całkowitej likwidacji KRRiT. Donald Tusk, ówczesny wicemarszałek Sejmu, nazwał ją „ciałem chorym z definicji”. Likwidacja Rady nie jest jednak taka łatwa. Ponieważ KRRiT została wpisana do konstytucji, jej zlikwidowanie wymaga zmiany ustawy zasadniczej. A do tego potrzeba większości 2/3 posłów.

Po wygranych wyborach w 2005 roku PiS postanowiło przejąć nad Radą kontrolę. Nie było to sprawą prostą, bo członkowie Rady są praktycznie nieodwoływalni. Ich kadencja wygasa tylko w wypadku odrzucenia przez Sejm, Senat i prezydenta składanego corocznie sprawozdania Rady.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Dziennikarz działu „Kultura”

W latach 1991 – 2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk. Jego obszar specjalizacji to film, szeroko pojęta kultura, historia, tematyka społeczno-polityczna.

Kontakt:
edward.kabiesz@gosc.pl
Więcej artykułów Edwarda Kabiesza