Nowy numer 18/2024 Archiwum

Bez objawienia

W nowym filmie Gibsona trudno dopatrzyć się eschatologicznego traktatu o upadku cywilizacji.

Film „Apocalypto” Mela Gibsona należał do najbardziej oczekiwanych premier tego roku. Jego realizacja owiana była mgłą tajemnicy, podobnie jak nie do końca wyjaśnione przez historyków przyczyny upadku cywilizacji Majów. Gibson nie jest ani historykiem, ani filozofem.

Tytuł, który oznacza objawienie, zapowiada więcej niż film naprawdę niesie. Film jest niezwykle krwawy, nawet jak na standardy współczesnego kina. To dynamiczne kino przygodowe, niepozbawione jednak pewnego metafizycznego kontekstu.

„Wielką cywilizację można pokonać od zewnątrz, dopiero gdy ulega rozkładowi od wewnątrz”. Taką sentencję oglądamy w czołówce. Zamysł Gibsona był oczywisty. Film, chociaż opowiada o odległej i tajemniczej cywilizacji, nawiązuje do czasów nam współczesnych. Reżyser widzi wyraźne analogie pomiędzy sytuacją, w jakiej znalazł się świat współczesny i świat Majów u swego schyłku.

Majowie wierzyli, że świat rządzony jest przez potężne bóstwa, które utrzymywały porządek tylko wtedy, gdy ludzie przestrzegali odpowiednich rytuałów i składali ofiary. Jesteśmy świadkami krwawych obrzędów i okrucieństwa. Gibson poszedł chyba zbyt daleko w przedstawianiu przemocy na ekranie. Już „Pasja” wywołała oskarżenia o epatowanie okrucieństwem. Jednak historycy przyznają, że składaniu ofiar towarzyszyły wyrafinowane i okrutne rytuały.

Aby zapewnić sobie jak największą liczbę jeńców, z których składano ofiary, Majowie prowadzili coraz więcej wojen. Właśnie ofiarą takiej niszczycielskiej wyprawy pada żyjące gdzieś w dżungli indiańskie plemię. Odcięte od świata zewnętrznego, w niezwykłej, rajskiej wprost harmonii z przyrodą. Obrazy codziennego bytowania leśnych Indian to właściwie jedyne jasne, spokojne kadry w tym filmie. Bo później rozpoczyna się horror. Wojownicy Majów atakują wioskę, mordują stawiających opór, a resztę mieszkańców biorą w niewolę. Dzieci pozostawiają na pastwę losu. Bohaterem filmu jest wzięty do niewoli młody Indianin Łapa Jaguara, którego żona, spodziewająca się dziecka, wraz z synem ukryła się w głębokiej pieczarze. Tyle że bez pomocy innych z pieczary nie można się wydostać.

Łapa Jagura wraz z innymi musi odbyć długą wędrówkę do miasta Majów, gdzie ma zostać złożony w ofierze bogom. Dalsza część filmu przedstawia ucieczkę i pościg za zbiegiem.

Mel Gibson jest znakomitym narratorem i potrafi w interesujący sposób opowiedzieć każdą historię. Również tę, rozgrywającą się u schyłku cywilizacji Majów. I od tej strony film zrealizowany jest perfekcyjnie. Trudno jednak dopatrzyć się w nim jakiegoś, zapowiadanego w czasie realizacji, eschatologicznego traktatu czy objawienia rozwiązującego zagadkę upadku cywilizacji. Były to zapowiedzi na wyrost. Akcja tego krwawego dramatu mogłaby rozgrywać się właściwie w każdym czasie. Dopóki miłość, odwaga, troska o rodzinę i bliźnich nie pozostaną tylko pustymi słowami.

Apocalypto; reż. Mel Gibson, wyk.: Rudy Youngblood, Dalia Hernandez, Jonathan Brewer, Raoul Trujillo; USA 2006

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Dziennikarz działu „Kultura”

W latach 1991 – 2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk. Jego obszar specjalizacji to film, szeroko pojęta kultura, historia, tematyka społeczno-polityczna.

Kontakt:
edward.kabiesz@gosc.pl
Więcej artykułów Edwarda Kabiesza