Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Pędzel i miłosierdzie

Wszystko, co posiadał, niespodziewanie rozbiło się w drobny pył. Rembrandt popadał w ruinę, lecz nigdy nie odłożył farb i pędzla, poszukując wciąż tematów w Biblii. Odnalazł w ten sposób ukojenie?

Jeszcze nigdy postać Rembrandta van Rijn nie budziła tak dużego zainteresowania, jak ma to miejsce obecnie. 15 lipca br. mija dokładnie 400 lat od narodzin niderlandzkiego mistrza. Fascynuje nie tylko jego dorobek artystyczny, ale również barwne, choć jednocześnie pełne dramatów życie. Tym bardziej że w historii malarza można jeszcze wiele odkryć.

Dotknąć mistrza
Nie znamy z pewnością ostatecznej liczby istniejących oryginałów Rembrandta. Wciąż odnajdywane są prace, których autorem może być właśnie on. Już w XIX wieku niemiecki pisarz i krytyk sztuki Wilhelm von Bode stwierdził, że Rembrandt namalował 700 obrazów, z których zachowało się 3000.

Aby wyjaśnić wszelkie wątpliwości dotyczące siedemnastowiecznych płócien, w 1968 roku rozpoczął pracę Rembrandt Research Project – zespół badawczy złożony z historyków sztuki i konserwatorów. Dokładne przebadanie dzieł stało się możliwe dzięki nowoczesnym technikom. Publikacja wyników zajęła cztery tomy. Ostatni z nich, wydany w 2005 roku, dotyczy 90 autoportretów, które pozostały po malarzu.

To naukowców z instytutu Rembrandt Research Project poproszono o ocenę autentyczności dwóch obrazów znajdujących się w Zamku Królewskim w Warszawie. Prace pod kierownictwem szefa instytutu, profesora Ernesta van de Weteringa, trwały dwa lata. Ostateczny wynik badań podano w lutym tego roku. Autorem „Dziewczyny w kapeluszu” oraz „Uczonego przy pulpicie” jest Rembrandt van Rijn. Obie prace powędrowały na wystawę monograficzną, która odbywa się z okazji czterechsetnych urodzin malarza w Amsterdamie i w Berlinie.

Widok oryginalnego Rembrandta na długo pozostaje w pamięci. Tak zapewniają ci, którzy mieli szansę kiedykolwiek z bliska „dotknąć” geniuszu twórcy nie tylko barwnych płócien, ale również rysunków i akwafort. Zdumiewa jego niemal obsesyjna chęć, aby – posługując się ciałem – wyrazić to, co wewnętrzne, ludzką psychikę. Konsekwentna realizacja tych zamierzeń, zwłaszcza w przypadku autoportretów, zdradza do pewnego stopnia, kim był potomek młynarza znad Renu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy