Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Fotograf sześciu papieży

51 lat pracy u boku papieży. Miliony wykonanych zdjęć. Arturo Mari – fotograf sześciu papieży przechodzi na emeryturę.

Światowe agencje oferowały mu miliony lirów za zdjęcia z zamachu na Jana Pawła II. Wszystkie otrzymały trzy fotografie za darmo. Astronomicznymi sumami kuszono go w czasie stanu wojennego po spotkaniu Papieża z Lechem Wałęsą w Tatrach. Kiedy nie wziął przyniesionej mu do biura walizki pełnej dolarów, usłyszał: Chyba zwariowałeś! Arturo Mari uważa, że żadne pieniądze nie są warte zaufania Ojca Świętego.

Pstrykałem zdjęcia jedno za drugim
Miłością do fotografii zaraził go ojciec. Kiedy Arturo miał 5 lat, po raz pierwszy pomagał mu w ciemni fotograficznej. Jeszcze jako dziecko skończył szkołę Pianciani dla fotoreporterów i operatorów telewizyjnych. Był bardzo pojętnym uczniem i zdobywał wiele wyróżnień. Nazywano go „cudownym dzieckiem”. O tym, że syn jednego ze stróżów Bazyliki św. Piotra ma szczególne powołanie do fotografii, dowiedział się książę Giuseppe dalla Torre di Sanguinetto, ówczesny dyrektor L’Osservatore Romano. – Zaprosił mnie na spotkanie i po krótkiej rozmowie powiedział: Jesteś jeszcze dzieckiem, mimo to zatrudnię cię – opowiada Arturo Mari. Pracę rozpoczął jako szesnastoletni chłopak, 9 marca 1956 r. pod kierunkiem Gino Mendico, portrecisty Piusa XII.

Kiedy pytam, ile zdjęć zrobił przez te lata, bezradnie rozkłada ręce i śmiejąc się, mówi: któż by to był w stanie policzyć. Pierwszym poważnym zadaniem było uwiecznienie ceremonii beatyfikacyjnej z udziałem Piusa XII. – Kiedy zobaczyłem, jak wnoszą papieża w tiarze na sedia gestatoria, emocje sięgnęły zenitu. Ale pstrykałem zdjęcia jedno za drugim.

Jego fotografie to historia papiestwa, a zarazem zachodzących zmian. Pontyfikat Jana XXIII i otwarcie Soboru Watykańskiego II. Pierwsze wizyty Papieża w więzieniu Regina Coeli, odwiedziny dziecięcego szpitala Bambino Ges i spotkania w parafiach. – Był to dla nas szok. W jednej chwili zmienił się także charakter naszej pracy. Ojciec Święty był wśród ludzi – opowiada Arturo Mari.

Potem przyszedł rok 1964 i pierwsza podróż papieża za granicę, do Ziemi Świętej. – Paweł VI był wielką osobowością, a zarazem człowiekiem dość zamkniętym. Odkrywałem, jak w mej pracy muszę „wejść w każdego papieża”, by potem dobrze go fotografować – opowiada papieski fotograf. Wspomina emocje, które towarzyszyły tej podróży i niezwykłe zdjęcia w miejscach świadczących o Jezusie. Opowiada też, że papież Roncalli postanowił kontrolować robione fotografie i krzyżykiem oznaczał próbki zdjęć, które mu się nie podobały. 33-dniowy pontyfikat Jana Pawła I papieski fotograf wspomina z perspektywy szczególnej fotografii. – Papież przechadzał się po ogrodach watykańskich. Uchwyciłem go, gdy zwrócony plecami do mnie oddalał się alejką wysadzaną sosnami. To było tuż po konklawe. Miesiąc później zmarł – mówi Arturo.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy