Nowy numer 17/2024 Archiwum

Dwa światy

Nie ma lepszego sposobu niż zakazanie książki, żeby zachęcić młodzież do jej przeczytania

Od czasu do czasu, z racji moich obowiązków, przenoszę się do zupełnie innego świata. Być może powinienem porozmawiać o tym z psychiatrą, bo wędrówki między światami bywają ryzykowne dla równowagi umysłowej. Ze świata pana Hyde’a, czyli tego, który można sobie obejrzeć w telewizji, udałem się do świata doktora Jekylla. Tam akurat odbywał się Sejmik Matematyków – ogólnopolskie spotkanie uczniów szkół średnich, którzy zajmują się naprawdę ważnymi sprawami, czyli matematyką. No tak, to oczywiście margines, ale jaki piękny! Na szczęście ten świat istnieje, obok matematyków mają w nim swoje enklawy inni młodzi poszukiwacze intelektualnych przygód. Media zaglądają tam rzadko, bo intelektualne przygody średnio się sprzedają, a reklamodawcy niezbyt są nimi zainteresowani.

Znacznie więcej uwagi świat pana Hyde’a poświęca bieżącym sensacyjkom, nie pamiętając nawet, że wszystko już było i nie ma powodu, by aż tak się gorączkować. Po powrocie z marginesu do głównego strumienia wydarzeń dowiedziałem się, że jakieś książki wpisano na indeks czy inną czarną listę. Na szczęście padało i groźba palenia dzieł Gombrowicza chwilowo ustała. Chodziło o pomysły Ministerstwa Edukacji na temat listy lektur. Jak wiadomo, nie ma lepszego sposobu niż zakazanie książki, żeby zachęcić młodzież do jej przeczytania.

Do zakazów pomysłodawcy się nie posunęli, ale widocznie nie lubią Dobraczyńskiego, skoro go na listę lektur wstawili, skazując zarazem na zapomnienie (ale zarazem otwierając możliwość niezłych zysków jego wydawcom). Przy okazji przeciwnicy ministra i wicepremiera, którzy z zasady bronią twórców zasłużonych dla peerelu, wytknęli autorowi „Listów Nikodema” jego kolaborację z Jaruzelskim. To się też nadaje do rozmowy z psychiatrą, ale historia zna już podobne przypadki. Propaganda komunistyczna, gdy już jej brakowało argumentów obrzydzających opozycjonistów, ujawniała z niesmakiem, że Jacek Kuroń był w młodości członkiem PZPR. Wynikałoby z tego, że nawet członkowie partii uważali przynależność do niej za szczególnie kompromitującą. Wynikałoby dla tych, którzy jeszcze szanują logikę, ale dzisiaj szanuje ją tylko margines.

Bardziej na serio: jeśli dobrze rozumiem, cała awantura dotyczy dzieł napisanych na długo przed upadkiem komunizmu. Właśnie obchodziliśmy osiemnastą rocznicę wyborów 4 czerwca. Szkoda, że tak niewiele dzieł literackich poruszyło od tamtej pory naszą wyobraźnię, szkoda, że nawet się dyskutuje, które z nich powinno być lekturą. Pozostaje mieć nadzieję, że w świecie dra Jekylla ktoś jednak coś tworzy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy