Nowy numer 13/2024 Archiwum

Nuda budzi upiory

Śląsk i Polska nie zasługują na porównanie z Sodomą lub Gomorą

Niektórzy eurodeputowani muszą się bardzo nudzić, skoro z taką pasją zajmują się prześladowaniami Żydów, homoseksualistów, kobiet, ekologów i profesora Geremka w Polsce. Na hiszpańskich nizinach wciąż leje, więc pewna socjalistka z Katalonii w depresji napisała, co o Polsce wiedziała; w Hiszpanii pisać każdy może. Odezwał się niemiecki socjalista Schultz, któremu b. premier Berlusconi proponował rolę kapo w filmie – nie skorzystał i teraz z nudów pochylił się nad naszym uciśnionym krajem. Gdyby przed stu laty w salonie pojawił się socjalista, to zgromadzone tam panie dostałyby ataku globusa – i słusznie, bo socjaliści w pierwszym odruchu zlikwidowali salony. Wszelako salony, histeria i globus okazały się zaraźliwe i teraz u socjalistów w salonach emocje górują nad tolerancją, której koniecznym warunkiem jest wiedza.

Nasz kraj ma złą prasę w Europie, bo dziennikarze rzetelnych do niedawna mediów używają argumentów zaczynających się od zaklęcia ,,jak powszechnie wiadomo”, po którym można już paplać do woli, wzmagając siłę rozumowania odwołaniami do inkwizycji, zaściankowości, polowań na czarownice, faszyzmu, nacjonalizmu i do wszystkiego, co się jeszcze znajdzie się w słowniczku agitatora amatora. Niektórzy Polacy powołują się na takie prop-agitki, zapominając, że uderzają one w nas wszystkich – stereotypy są bowiem ślepe na pojedynczych ludzi, a zwłaszcza na fakty.

Piszę o tym, bo mieszkam na Śląsku i znam śmiercionośne skutki ,,powszechnej opinii” na temat mojego regionu. Przed laty pokazywano szwedzki film o tutejszej katastrofie ekologicznej i społecznej. Wielu widzów nie dostrzegło, że wymowa była okropna: to ziemia przeklęta, trzymajcie się od niej z daleka. Zapomniałem o filmie, ale po latach, w związku z fatalnym strzałem Barbary Blidy, popularne polskie gazety znów uderzyły w ton czarnej propagandy: mafia, korupcja, układy, patologia – oto obraz Śląska w wielu polskich mediach. Zupełnie jakby patrzyli z Brukseli, a nie z Warszawy, którą od prawdy dzieli 300 km. Niech inni piszą polemiczne rozprawy, ja wolę wspomnieć o ludziach: pracowitych, wybitnych i skromnych. Dwa tygodnie temu doktorem honoris causa mojego uniwersytetu został Georg Bednorz, fizyk noblista, którego ojciec pochodził ze wsi pod Pyskowicami, a matka spod Lublińca. Opowiadano mi ostatnio o ks. kard. Stanisławie Nagym, profesorze, który mówi o sobie ,,mały synek z Bierunia”. 80. urodziny obchodził legendarny Gerard Cieślik. Sprawiedliwych jest więcej. Śląsk i Polska nie zasługują na porównanie z Sodomą lub Gomorą.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy