Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Wyjść z zapaści

Zapaść poczucia norm to po prostu lekceważenie: świata, przyrody, środowiska, ludzi – ostatecznie Pana Boga

Wkrótce po tragedii, jaka wydarzyła się w kopalni „Halemba”, zaczęto zastanawiać się, czy tego nieszczęścia można było uniknąć. Zaczęto szukać winnych. Padały zarzuty, że zostały naruszone normy regulujące postępowanie w sytuacji zagrożenia metanem i wstrząsami. Dociekano, czy nad przepisanymi normami nie przeważyła chęć zysku czy chociażby obniżenia kosztów pracy.

W tym kontekście jakby odżyło pojęcie normy, nazwa ta znów zagościła w języku obiegowym. Była mowa o normach prawa, ale nie tylko. W niejednej wypowiedzi pobrzmiewało odwołanie się do norm etycznych, do norm ugruntowanych w tradycji, w specyfice zawodu górniczego czy regionu. Najwyraźniej zorientowano się, że bez norm, względnie przy ich lekceważeniu, trudno odnaleźć się i żyć w rzeczywistym świecie.

Bo normy to reguły zachowania w określonych sytuacjach. Zachodzące w świecie „prawidłowości” wymagają „prawidłowego” zachowania się. „Prawidłowego”, czyli odpowiedniego, dostosowanego, pozwalającego funkcjonować – w świecie fizycznym, w przyrodzie, wśród ludzi, w obliczu własnych doświadczeń przyjemnych lub dramatycznych... Takie prawidłowe, odpowiednie zachowanie nazywamy po prostu „normalnym”, a o ludziach przestrzegających norm powiadamy, że zachowują się „normalnie”.

Atoli nie zawsze pamięta się, że „normalny” pochodzi od „normy”! Rezultat takiego zapominania jest taki, że coraz mniej zgody co do normalności. Wiele z zachowań uznawanych ongiś za nienormalne dziś uchodzi za zwyczajne, normalne. Bo też wydaje się nam, że normalność to wynik naszej (subiektywnej) oceny, normalność utożsamia się wtedy z dowolnością – bo w końcu to „wszystko jedno”. W pełni uzasadniona wydaje się diagnoza filozofów stwierdzających, że społeczeństwa współczesne charakteryzuje „zapaść poczucia norm” (Habermas).

Wedle tej opinii naszym postępowaniem kierują nie „obiektywne” normy, lecz dążenie do własnej, po swojemu rozumianej, korzyści – „bez względu na wszystko”, a jeśli już realia ten wzgląd wymuszają, to wtedy (traktując je jako zło konieczne) usiłujemy uporać się z nimi w sposób umowny. W naszej świadomości miejsce norm zostaje zastąpione poglądem, że „wszystko jest umowne”, zależne wyłącznie od naszych uzgodnień.

Co praktycznie znaczy, że zależy od naszego sprytu, umiejętności wykiwania drugich, a nawet od udanego oszukania rzeczywistości (przypomnijmy, że podobno manipulowano czujnikami metanu). Atoli to nie jest tak! „Zapaść poczucia norm” to po prostu lekceważenie: świata, przyrody, środowiska, ludzi – ostatecznie Pana Boga. A ze stanu zapaści należałoby jak najprędzej wyjść.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy