Nowy numer 13/2024 Archiwum

Krzywda legalna

Nie ma idei, nawet najwznioślejszej, która usprawiedliwiałaby krzywdę wyrządzoną człowiekowi

Co to jest „dobre prawo”, jak je poznać i jak je zrobić – to pytanie przewijające się przez całą historię cywilizacji i kultury europejskiej. Dla jednych punktem wyjściowym jest prawo jako idea („ideał prawa”), dla innych realne, funkcjonujące prawo. Jedni, oceniając je, przyjmują jakiś punkt odniesienia (np. prawo naturalne), innym horyzonty zamykają się na woli prawodawcy. Nie ma najmniejszych szans, by jedni przekonali drugich i wygląda na to, że dyskusje będą toczyć się w nieskończoność. Nie znaczy to wcale, by były bezowocne. Nie osiągnięto uzgodnionej odpowiedzi na postawione wyżej, podstawowe pytania, ale jednak zorientowano się, że konieczne jest przynajmniej częściowe porozumienie – bo można się różnić, ale przecież trzeba żyć i tworzyć prawo tak dobre, jak się da.

Mocno zaważyły tu doświadczenia negatywne, jakich ludzkość doznała w XX w. Okazało się bowiem, że do władzy mogą dojść osoby czy ugrupowania niegodziwe i świadomie tworzące prawo złe, zgoła nieludzkie. Systemy totalitarne dowiodły, że każdą podłość i nieprawość można ubrać w formę ogłoszonego i obowiązującego prawa, łącznie z ludobójstwem. Stało się przeto oczywiste, że prawo nie może być dowolne, arbitralne, zorientowano się, że do zaistnienia prawa nie wystarcza mieć władzy i nadać własnemu „my uważamy” formę ustawy, zrozumiano, że nie każda idea zasługuje na przełożenie jej w prawo. Osiągnięto zgodę, że prawo winno odpowiadać obiektywnym kryteriom. Porozumienie utkwiło wprawdzie na poziomie dość ogólnym, owe kryteria nie przesądzają jednoznacznie treści norm, ale wykluczają ich dowolność.

Wśród tych kryteriów na pierwszym miejscu figuruje człowiek. Wiele tu jeszcze niedomówień (np. nie wszyscy chcą mu przyznać ochronę od momentu poczęcia), ale nikt w naszej cywilizacji nie kwestionuje jego centralnej pozycji: osoba ludzka stanowi punkt odniesienia wszelkiego prawa i jest wartością nadrzędną. Nie ma idei, nawet najwznioślejszej, która usprawiedliwiałaby krzywdę wyrządzoną człowiekowi, nie może być programu politycznego, gospodarczego, społecznego, którego realizacja miałaby dokonywać się kosztem człowieka, niedopuszczalny byłby pomysł, którego wykonanie działoby się za cenę podstawowych wolności czy praw człowieka – takich jak wolność sumienia, prawo do dobrego imienia, równość wobec prawa...

Ustawa, w której majestacie można by naruszyć któreś z podstawowych, przyrodzonych praw człowieka, nie jest słuszna – niezależnie od tego, jaka większość parlamentarna się za nią opowiedziała i niezależnie od jej przydatności do wprowadzenia w życie ważkiego programu politycznego czy też – faktycznej lub domniemanej – niezbędności do realizacji pięknie brzmiących idei. Prawo, które dopuszczałoby legalną krzywdę, jest bezprawiem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy