Nowy numer 17/2024 Archiwum

Cywilizacja rakowa

Myśl wyrachowana: Celem człowieka nie jest orgazm, tylko zbawienie

Manuela Gretkowska powiedziała w telewizji, że geje Fay–Moulton (wiecie, ci nieszczęśnicy z USA, których ściągnął do Polski TVN) są jak Cyryl i Metody, którzy przyszli do Słowian, żeby wprowadzić cywilizację. Pomińmy bezczelność samego porównania i skupmy się na treści. Apostołowie Słowian nie przybyli, żeby cywilizować, tylko żeby przynieść Chrystusa. Cywilizacja przyszła sama jako owoc przy-jęcia prawdziwego Boga. I – dzięki Bogu – zachowaliśmy ją mimo najazdów pogaństwa, islamu, nazizmu czy komunizmu. Więc czego ci dwaj udający katolików biedacy u nas chcieli? Bo faktycznie zachowy-wali się, jakby mieli jakąś niesłychaną misję cywilizacyjną.

Przyjechali do nas jak do dzikich, tyle że zamiast lusterkami, koralikami i perkalem chcieliby nas obłaskawić prezerwatywami w różnych smakach. Jeśli dokładnie przyjrzeć się przesłaniu, które nam przywieźli, okaże się, że brzmi ono: „wynaturzony seks dla każdego i koniecznie w autorytecie prawa”. Tyle zostanie, gdy oskrobać ich przekaz z przymilnych uśmiechów, frazesów o tolerancji, miłości, wolności, religijności i takich tam wabików – ozdobników. My to już znamy, nie warto było przyjeżdżać. Gdyby jednak ich wysiłki przyniosły sukces, to na czym polegałby postęp cywilizacyjny? W czym wyrażałby się wzrost? Bo w społeczeństwach wolnych od „moralnych przesądów” coś wzrasta, ale na pewno nie jest to kultura. Nie jest to żadna twórcza wiedza, a tym bardziej nie mądrość. Więc co wzrasta? – Rak wzrasta. To za jego sprawą jest jakiś postęp, jest ruch i rozwój.

Ale to ruch jałowy jak etos demokratów.pl, a rozwój bezpłodny jak romans dyrektora z sekretarką automatyczną. Rak cywilizacji rośnie kosztem organizmu społeczeństwa. Można go lekce-ważyć, tak jak ignoruje się sygnały ciężkiej choroby. I wielu tak właśnie robi. Powtarzają slogany o tolerancji, a nawet o „duchu Ewangelii”, jakby to w niej wyczytali nakaz szacunku dla grzechu. Inni zaś mówią, że lepiej nie wspominać o akcjach działaczy „seksu wyzwolonego”, bo to robienie im reklamy. Ale czy Państwo wiedzą, że w Czechach i na Węgrzech zalegalizowano już „związki partnerskie”? To się nie stało z powodu „reklamy”. Przeciwnie – doszło do tego, bo tam nie było prawie żadnego sprzeciwu.

Trzeba się sprzeciwiać, bo przecież tu nie chodzi o żadną emancypację gejów. Chodzi o wyciągnięcie pierwszej cegły z muru zasad koniecznych w zdrowym społeczeństwie. Dalszy demontaż pójdzie łatwo. W słynnym programie „Teraz MY” po „apostołach” z USA wystąpił Tomasz Raczek, również zdeklarowany gej. Zalecał uczenie dzieci od najmłodszych lat tego, że całujący się dwaj panowie lub dwie panie to rzecz naturalna i dobra. Zdaniem publicysty obrzydzenie, jakiego doznają dzieci w takich sytuacjach, jest wynikiem złego wychowania. No właśnie. Widzimy uśmiechniętego Raczka, a wchłaniamy złośliwego raka. Biegiem do Lekarza, zanim nowotwór zdobędzie w organizmie „pakiet większościowy”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy