Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Zakazy łamliwe

Myśl wyrachowana: Katolik niejedno musi, ale jednego nie musi: być katolikiem

Ostatnio wiele krytyki spadło na mnie z powodu tekstów o antykoncepcji (byłem przeciw) i naturalnych metodach planowania rodziny (byłem za). Szczególnie rozbawiły mnie szyderstwa internautów na Wirtualnej Polsce. Ależ się tam towarzystwo wściekało, że niby jestem idiotą, bo naturalne metody to zaścianek, metoda o zerowej skuteczności dla dewotów. Tylko nikt nie napisał, skąd ta wiedza. Bo jakoś niespecjalnie wierzę, żeby osoby podpisujące się „niewierząca”, „heretyk” czy „klecha” kiedykolwiek próbowały stosować metody naturalne. Skoro zaś nie stosowały, to skąd wiedzą, że nieskuteczne?
To zrozumiałe, że wskazania Kościoła są wyśmiewane, gdy każą z czegoś zrezygnować, zadać sobie trudu, coś przetrwać lub czegoś się wyrzec. A jeśli jeszcze chrześcijańska moralność stoi na drodze do biznesu (w tym wypadku „gumowego”) – o, to już kompletny ciemnogród. Wtedy trzeba czym prędzej pokazać, jak to banda wypasionych hipokrytów w sutannach zmusza do czegoś lud wierny, pobożny, a naiwny. Trzeba unaocznić, jak to Kościół cię krępuje, ogranicza wolność i coś ci tam uniemożliwia.

Wielu to kupuje bez mrugnięcia okiem. Pełno jest takich, co żałują, że Kościół nie zgadza się na seks pozamałżeński, tak jakby księża do nich strzelali, gdy skaczą na boki. Płaczą nad stanowiskiem Kościoła w sprawie antykoncepcji, jakby im przez to w aptece nie chcieli sprzedać prezerwatyw i globulek. Strasznie uwiera ich nierozerwalność sakramentalnego małżeństwa, choć takowego w ogóle nie zawierają.
To podstawowy fałsz, bo Kościół do niczego nie zmusza, choć, owszem, mówi, co należy robić, a czego się wystrzegać. Każdy jednak sam zdecyduje, czy chce zdać się na wielowiekową mądrość Kościoła, czy posłuchać cynicznego gadania żałosnych władców jednego sezonu. Towarzysz broni zapytał Szwejka, czy wolno strzelać do wagonów czerwonego krzyża. „Nie wolno, ale można” – odpowiedział dzielny wojak.

I tak jest z kościelnymi zakazami. Kościół mówi katolikowi (katolikowi!), czego mu robić nie wolno, ale jak ten chce, to przecież może to zrobić. Każdy może oglądać świńskie obrazki, odwiedzać domy publiczne, czytać „Nie”, „Fakty i Mity”, a nawet gorsze rzeczy. Kościół nie podstawi nogi temu, kto idzie do wróżki czy innego szarlatana, nie spuści bomby na takiego, co zapisuje się do SLD, Zielonych czy innych bolszewików. Każdy może żyć w dowolnym związku, niekoniecznie z człowiekiem, każda kobieta może przerwać ciążę, a każdy facet się wysterylizować. Każdy może sobie załatwić dziecko z probówki, a jak mu się życie znudzi, strzelić sobie w łeb.

Jeśli ktoś chce codziennie do obiadu strzelić sobie pół szklanki wody z Wisły (w jej dolnym biegu), to Kościół siłą mu ręki nie powstrzyma. Jeśli ktoś koniecznie chce się truć, to co jeszcze można zrobić? Każdy może nazwać brudną wodę miodem, ale ten „miód” po wypiciu zaszkodzi dokładnie jak brudna woda.
Kościół naprawdę nie zabrania nikomu grzeszyć. Mówi tylko, że z tego będą same nieszczęścia. I są. Zawsze.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy