Nowy Numer 16/2024 Archiwum

No i fundament! Wiara

Z grup parafialnych, oazowych, ministranckich coś emanuje. Nie są przypadkowym tłumkiem, lecz zintegrowaną wspólnotą

Polazłem na królującą nad naszą okolicą Biskupią Kopę. Całkiem spora góra. Piękne lasy, kilka dróg, widoki. Towarzyszył mi Amigo. Szliśmy od czeskiej strony, wejściem dla emerytów. Na grzbiet z naprzeciwka podchodziły dzieci. „Dzień dobry!” – witały nieznajomego. I uśmiechały się do psa. Skąd jesteście? – zapytałem bezceremonialnie, przekonany, że jest to grupa z księdzem. „Z Łagiewnik Małych. A my – Pludry!”. W grupach z księdzem jest jakieś „coś”, co sprawdza się w 9 na 10 przypadków, a co trudno zdefiniować. W tym momencie facet w czapeczce zawołał: „Poznajecie tego pana?”. Poznała katechetka. „To ten ze zdjęcia w »Gościu Niedzielnym!«”. Miłe spotkanie, pies omalże nie został zagłaskany. Razem doszliśmy do wieży na szczycie, ja wróciłem na parking.

Od jutra będziemy w Rzeczce w Sowich Górach z ministrantami (dziewczyny także). Pani Ola i jej mąż Jacek zgodnie twierdzą: „Wolimy grupy z księdzem. Ta młodzież jest taka, jak my byliśmy kiedyś. Normalna. A szkolne grupy, zwłaszcza na koniec roku, to nieraz szaleństwo. Albo i chamstwo, jak ostatnio”. Nie feruję wyroków ogólnych. To w końcu wycinkowe obserwacje. Sam spotykałem szkolne wycieczki na piątkę. Ale jednak z grup parafialnych, oazowych, ministranckich coś emanuje. Sam cieszę się, gdy w trakcie wakacyjnej wyprawy z „moimi” (najstarsi powyżej dwudziestki) słyszę pochlebne uwagi. Choć bywa, że i nam czasem się oberwie.

Czym się wyróżniają parafialne grupy? Organizatorem i szefem takiej grupy jest ktoś, kto wcale nie musiałby tego robić, ale chce. I to całkiem za darmo (zwykle dokładając do interesu). Dlaczego ja pojadę z moją czeredą? Bo młodzież od wielu miesięcy tak bardzo się cieszy na tę wycieczkę. Bo wiem, jak wiele mogę dobrego wpisać w serca, w umysły i sumienia chłopców i dziewcząt w tym czasie. Bo ich lubię – nie tak ogólnie, hurtem, ale po imieniu i z osobna. Jak mi ktoś przed laty powiedział: „Ksiądz nas lubi, a może nawet trochę więcej”. A oni nie są przypadkowym tłumkiem, lecz zintegrowaną wspólnotą. Odpowiedzialni za siebie nawzajem, starsi za młodszych, wszyscy za opiekuna, świadomi tożsamości grupy. No i fundament! Wiara. Żywa wiara, więcej – świadomość, że Jezus jest z nami. Chwilą prawdy o sobie jest codzienna Msza. Czasem ktoś nie podejdzie do Komunii. A wieczorem spowiedź na ławce pod dębem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej