Dywan i nożyce

Od początku świata ludzie niektóre sprawy pod dywan zamiatali. I wciąż to robią. Tyle że teraz dywany większe i więcej się pod nimi mieści

Dziś będzie metafelieton. Czyli felieton o felietonie. Zacznę od pytania, po co jest felieton i felietonista. Ano po to, by patrząc na to samo, co widzą inni, zobaczyć jakiś szczegół, który ma wymiar szerszy. Czasem nawet powszechny. Inni widzą to samo, ale felietonista powinien mieć jakieś nieprzeczuwane przez większość skojarzenia. Po co? Ano po to, by uderzywszy (delikatnie, z taktem) w stół, nasłuchiwać, czy nożyce się odezwą. I największą radością felietonisty jest właśnie ten brzęk odzywających się nożyc.

No dobrze, zapytasz uważny Czytelniku, a ten dywan z tytułu, to co? Proste! Od początku świata, nawet gdy jeszcze dywanów nie było, ludzie niektóre sprawy pod dywan zamiatali. I wciąż to robią. Tyle że teraz dywany większe (także wokół ołtarza) i więcej się pod nimi mieści. Wiem o tym z własnego doświadczenia, bo sam to nieraz robię. Pokażcie mi takiego, który nigdy... Zatem – felietonista powinien swoimi obserwacjami z umiarem walić w stół, żeby nożyce się odezwały, a w efekcie, by trochę śmieci lub kurzu spod dywanu wymieść.

No i co? Brzęczą nożyce? Nie wiem. Czasem jakieś odgłosy dochodzą. Te, które chwalą felieton, są bardzo miłe. Ale nie o to chodzi. Wciąż czekam na te niemiłe, bo to mogłoby być oznaką, że ktoś coś wziął do siebie. Po niektórych felietonach czekałem z niepokojem, że na mnie nakrzyczą. Po jednym zadzwonił kolega i powiada: „Obawiam się, że to może twój ostatni felieton”. To było gdzieś dwa lata temu. Napisałem kolejnych sto i nic. Raz mnie ktoś strofował i to publicznie, z czego jestem niezmiernie rad, no bo nożyce się odezwały. Może jestem zbył łagodnym i optymistycznym felietonistą? Może zbyt wielu ludziom moje ciepłe widzenie świata przesłania spojrzenie na zło? Może.

A może trzeba wiele ewangelicznej nadziei że ziarno jednak wyda jakiś owoc? A może to, co wydaje się chwastem, jest pszenicą i dobrze, że nie napuszczam ludzi, by ją niszczyli? Zresztą Boża mądrość (posługując się Naczelnym) tak wszystko podobierała w „Gościu”, że chyba uzupełniamy się dość dobrze. A jeśli komuś się zdaje, że o trudnych sprawach, które widzę ze swojego okna (i mam wtedy dylemat), nie należy pisać, to powiem, że lepiej napisać z troską i miłością, niż czekać na kolejny, pełen jadu felieton w takiej czy innej gazecie. A coś wiele ich ostatnio.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej