Nowy numer 13/2024 Archiwum

Telezakręt

Jaka ma być TVP? Państwowa, partyjna, polityczna? Powinna być po prostu publiczna.

Gdy nieco ponad dziewięć miesięcy temu Bronisław Wildstein zostawał prezesem TVP, wielu widzów miało nadzieję, że zmiany w publicznej telewizji nabiorą tempa. Głównym atutem nowego prezesa miała być polityczna niezależność. Rychło jednak okazało się, że dla części polityków nie była to zaleta, lecz wada. Bardzo szybko po nominacji w ustach polityków Samoobrony i LPR pojawiły się żądania odwołania Wildsteina.

Nocne odwołanie
Zaraz po utracie stanowiska Bronisław Wildstein oświadczył dziennikarzom, że nie zna powodów odwołania. Nie miał jednak wątpliwości, że nie chodzi o względy merytoryczne, o ocenę jego pracy, lecz o politykę. I chociaż zapewniał, że nie spodziewał się dymisji, to w przeddzień decyzji Rady Nadzorczej TVP można było na telewizyjnych korytarzach usłyszeć, że godziny prezesa są policzone.

Reakcje na odwołanie Wildsteina budzą zastanowienie. – Nie odwołuje się prezesa w trybie pilnym, bez uzasadnienia – tak jego dymisję skomentowała szefowa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Elżbieta Kruk. Niezadowolenia z odwołania Wildsteina nie krył minister kultury Kazimierz Ujazdowski, a jego zastępca Jarosław Sellin wprost powiedział, że jest to zła decyzja i że nie sposób ocenić skutków pracy prezesa telewizji zaledwie po 9 miesiącach od objęcia stanowiska.

Do szóstki daleko
Wbrew sugestiom Sellina, byłemu prezesowi wystawiano oceny i nie były one wysokie. „Publicystyka pełna ideologii, brak pomysłów na programy kulturalne i rozrywkowe oraz spadek oglądalności – tak w skrócie można podsumować prezesurę Wildsteina w TVP” – napisała jedna z gazet codziennych. Inna uczciwie zauważyła, że nie wszystkie poczynania Wildsteina były złe. Zwłaszcza w dziedzinie kultury. Wróciły np. premiery Teatru Telewizji, za udane przedsięwzięcie uznano „Scenę faktu” w TVP1, pochwalono przesunięcie na wcześniejszą godzinę cykl „Kocham kino”, prezentujący w TVP2 dobre filmy.

– Jego największy błąd to brak określonej strategii, czym ma być telewizja publiczna, i wycofanie się z rozrywki – stwierdził Jakub Bierzyński, ekspert w dziedzinie mediów i prezes dużego domu mediowego.
Medioznawca prof. Wiesław Godzic również nie zostawił na Wildsteinie suchej nitki: – Działał bez pomysłu, bez planu, uprawiał prezesurę „wojenną”, skupił się na wymianie stanu osobowego. Postawił niekoniecznie na fachowców, ale na sprawdzonych znajomych, z którymi już kiedyś współpracował. Nie było też dyskusji na temat kształtu TVP.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina

Zastępca redaktora naczelnego

W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.

Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny