Jaka ma być TVP? Państwowa, partyjna, polityczna? Powinna być po prostu publiczna.
Gdy nieco ponad dziewięć miesięcy temu Bronisław Wildstein zostawał prezesem TVP, wielu widzów miało nadzieję, że zmiany w publicznej telewizji nabiorą tempa. Głównym atutem nowego prezesa miała być polityczna niezależność. Rychło jednak okazało się, że dla części polityków nie była to zaleta, lecz wada. Bardzo szybko po nominacji w ustach polityków Samoobrony i LPR pojawiły się żądania odwołania Wildsteina.
Nocne odwołanie
Zaraz po utracie stanowiska Bronisław Wildstein oświadczył dziennikarzom, że nie zna powodów odwołania. Nie miał jednak wątpliwości, że nie chodzi o względy merytoryczne, o ocenę jego pracy, lecz o politykę. I chociaż zapewniał, że nie spodziewał się dymisji, to w przeddzień decyzji Rady Nadzorczej TVP można było na telewizyjnych korytarzach usłyszeć, że godziny prezesa są policzone.
Reakcje na odwołanie Wildsteina budzą zastanowienie. – Nie odwołuje się prezesa w trybie pilnym, bez uzasadnienia – tak jego dymisję skomentowała szefowa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Elżbieta Kruk. Niezadowolenia z odwołania Wildsteina nie krył minister kultury Kazimierz Ujazdowski, a jego zastępca Jarosław Sellin wprost powiedział, że jest to zła decyzja i że nie sposób ocenić skutków pracy prezesa telewizji zaledwie po 9 miesiącach od objęcia stanowiska.
Do szóstki daleko
Wbrew sugestiom Sellina, byłemu prezesowi wystawiano oceny i nie były one wysokie. „Publicystyka pełna ideologii, brak pomysłów na programy kulturalne i rozrywkowe oraz spadek oglądalności – tak w skrócie można podsumować prezesurę Wildsteina w TVP” – napisała jedna z gazet codziennych. Inna uczciwie zauważyła, że nie wszystkie poczynania Wildsteina były złe. Zwłaszcza w dziedzinie kultury. Wróciły np. premiery Teatru Telewizji, za udane przedsięwzięcie uznano „Scenę faktu” w TVP1, pochwalono przesunięcie na wcześniejszą godzinę cykl „Kocham kino”, prezentujący w TVP2 dobre filmy.
– Jego największy błąd to brak określonej strategii, czym ma być telewizja publiczna, i wycofanie się z rozrywki – stwierdził Jakub Bierzyński, ekspert w dziedzinie mediów i prezes dużego domu mediowego.
Medioznawca prof. Wiesław Godzic również nie zostawił na Wildsteinie suchej nitki: – Działał bez pomysłu, bez planu, uprawiał prezesurę „wojenną”, skupił się na wymianie stanu osobowego. Postawił niekoniecznie na fachowców, ale na sprawdzonych znajomych, z którymi już kiedyś współpracował. Nie było też dyskusji na temat kształtu TVP.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Zastępca redaktora naczelnego
W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.
Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny