Pokochaliśmy go również nad Wisłą. Przestał być tylko dodatkiem do zupy, a został królem.
Jak niegdyś włoszczyzna opanowała polskie stoły, tak obecnie makarony przygotowywane na wiele sposobów zyskały wśród Polaków szacunek i mile łechcą podniebienia. Chętnie robimy spaghetti, piórka, kluseczki i inne. Nie są to już tylko kluchy do rosołu, lecz wykwintne dania, którymi chętnie częstujemy gości. Każda szanująca się polska gospodyni domowa potrafi zrobić carbonarę i jeszcze pochwalić się, z jakiego regionu Włoch pochodzi. A przynajmniej śmiało udaje, że wie i potrafi, gdyż jadła ją w knajpce w Padwie czy Florencji. Bo przecież makaron, czy raczej Pan Makaron – ze względu na estymę i szacunek, jakim go coraz częściej obdarzamy – przywędrował do nas ze słonecznej Italii.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Dziennikarz działu „Polska”
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.
Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej