Wydaje się, że jesteśmy świadkami, jak po raz trzeci w historii Polacy wypracowują swój wkład w społeczne pojęcia bazujące na kategorii braterstwa zaczerpniętego z Ewangelii.
Utyskiwanie na bezmyślność Polaków i brak filozoficznego zacięcia ma szacowną tradycję, podtrzymywaną także przez samego Miłosza, więc z satysfakcją odkryłem, że jednak nie stracił on zmysłu obserwacji. Niemniej to trzeźwemu osądowi ks. Józefa Tischnera zawdzięczam spojrzenie na nasze dzieje ojczyste, a przede wszystkim na relację myśl–dzieło społeczne. Mowa o tym, jak idea ma się w Polsce do praktyki.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.