Nie doczekaliśmy się jeszcze w Polsce serialu, którego bohaterami byliby agenci zimnej wojny. Określenie to bardziej kojarzy się ze szpiegostwem, jednak w związku z kilkoma telewizyjnymi produkcjami powstałymi u naszych sąsiadów „agentami zimnej wojny” nazwałem donosicieli.
O szpiegach powstało sporo powieści, filmów i seriali, spośród których z pewnością wyróżniają się ekranizacje dzieł zmarłego niedawno Johna Le Carre, mistrza tego gatunku. Temat donosicielstwa pojawiał się w filmach rzadziej. A przecież bez donosicieli, zwykłych obywateli, którzy z różnych powodów stali się mniej lub bardziej aktywnymi informatorami służb w krajach komunistycznych, te służby nie byłyby w stanie funkcjonować. Zadaniem donosicieli było informowanie o wszystkich, czyli o znajomych, kolegach z pracy, a nawet członkach własnej rodziny. W każdym kraju pajęcza sieć informatorów miała swoją specyfikę i częściową niezależność od służb wielkiego nadzorcy, czyli Związku Radzieckiego.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Dziennikarz działu „Kultura”
W latach 1991 – 2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk. Jego obszar specjalizacji to film, szeroko pojęta kultura, historia, tematyka społeczno-polityczna.
Kontakt:
edward.kabiesz@gosc.pl
Więcej artykułów Edwarda Kabiesza