Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Wojna sprawiedliwa czy niesprawiedliwy pokój?

Od Berlina po Rzym krąży po Europie przekonanie, że w obecnych warunkach wojna sprawiedliwa jest gorsza od niesprawiedliwego pokoju. Dlatego, gdy zostaliśmy zmuszeni do wyboru między nimi, powinniśmy (mimo wszystko) postawić na niesprawiedliwy pokój. Jakie są konsekwencje takiego myślenia?

Zwolennicy „niesprawiedliwego pokoju” nie używają tej nazwy wprost. Trudno jednak im jej nie przypisać, skoro sami – na przykład ustami tzw. intelektualistów niemieckich – uznają „rosyjską agresję za pogwałcenie podstawowej normy prawa międzynarodowego” oraz są świadomi straszliwych skutków, jakie ta agresja przyniosła dla Ukrainy. Mimo tego jednak, a w imię „moralnej odpowiedzialności za dalsze koszty” wojny w postaci śmierci ludzi, preferują kompromis i „światowy pokój pomimo wszystkich różnic”.

Zwróćmy uwagę na trzy konsekwencje takiego sposobu myślenia? Po pierwsze, opcja na rzecz „niesprawiedliwego pokoju” wspiera agresora. Wszak agresor, który wie, że nie zostanie ani pokonany, ani ukarany, będzie robić cokolwiek, co zechce. Będzie – jak to leży w jego naturze – podbijać, grabić, zabierać wolność lub zabijać. Po drugie, wspomniana opcja uniemożliwia prawowitej władzy państwowej spełnianie swego obowiązku, jakim jest obrona własnych obywateli. Więcej, opcja ta zakazuje innym państwom i organizacjom międzynarodowym udzielenia skutecznej pomocy ofierze. Zwykli ludzie zostaną w efekcie takiej sytuacji zdani na łaskę lub niełaskę agresora. Po trzecie, „niesprawiedliwy pokój” jest ze swej natury pokojem nietrwałym. Pokonani traktują go jako zabór i upokorzenie, a zwycięzcy jako etap przygotowawczy do dalszej ekspansji. Taki pokój wcześniej czy później przerodzi się w kolejną wojnę. A jak wyjaśniał św. Augustyn, słuszną „wojnę prowadzi się dla osiągnięcia pokoju”, ale słusznego „pokoju nie osiąga się dla wojny”.  

Podkreślmy, militarna obrona Ukrainy spełnia wszystkie warunki wojny sprawiedliwej, wyraźnie określone przez św. Tomasza z Akwinu: jest prowadzona przez prawowitą zwierzchność państwową (przez demokratycznie wybraną władzę Ukrainy); dokonuje się w słusznej sprawie (w obronie przed napaścią) oraz z właściwą intencją (bez zamiaru zaboru ziemi wroga i niszczenia jej ludności). Dlaczego jednak autorytety, którym nieobca jest idea wojny sprawiedliwej (czy – jak woli to dziś nazywać Katechizm Kościoła Katolickiego – „uprawnionej obrony z użyciem siły militarnej”) i które jakoś uznają prawo Ukrainy do obrony, wyżej stawiają niesprawiedliwy pokój niż sprawiedliwą wojnę? Dlaczego sugerują, w imię tego pokoju, by inne państwa lub organizacje międzynarodowe wstrzymały się od (nawet biernej) pomocy zbrojnej dla Ukrainy? Dlaczego postrzegają tę pomoc jako moralnie błędną lub co najmniej problematyczną?  

SYTUACJA NA UKRAINIE: Relacjonujemy na bieżąco

Widzę tylko jedną życzliwą odpowiedź na to pytanie. Otóż składnikiem każdej właściwej intencji jest racjonalność podjętego działania. Nawet najbardziej szlachetne działanie nie będzie słuszne, jeśli nie ma szans na osiągnięcie swego celu. Zwolennicy „niesprawiedliwego pokoju” myślą, że konsekwentna i skuteczna obrona Ukrainy jest niemożliwa. Co gorsza, myślą, że przyniesie ona – w skali lokalnej i globalnej – skutki znacznie straszliwsze niż te, które obserwujemy dzisiaj. W tej sytuacji – dodają na razie nieśmiało, by nie drażnić opinii publicznej, która do złych wieści musi przyzwyczajać się stopniowo – lepiej zawrzeć „niesprawiedliwy pokój”.

Nie jestem w stanie zweryfikować, ani sfalsyfikować powyższego przekonania. Nie dysponuję globalnym rachunkiem militarnym – rachunkiem wojny, która albo skutecznie i trwale pokonałaby zbrodniczego agresora albo pogrążyłaby ludzkość w jeszcze gorszych, niż obecne, tragediach. Nie wiem też, czy obrońcy „niesprawiedliwego pokoju” takim rachunkiem dysponują. Wiem tylko jedno: jeśli mają rację, to znajdujemy się w sytuacji niemal najgorszej z możliwych. Czyż bowiem może być coś gorszego od życia pod butem globalnego szantażysty? Czyż może być coś groźniejszego niż pokój na warunkach wojny? Czyż może być coś straszniejszego niż świadomość względnego dobrostanu kosztem życia, cierpienia lub wolności innych?  

Wojna sprawiedliwa czy niesprawiedliwy pokój?   W wielu krajach nie ustają protesty przeciwko atakowi Rosji na Ukrainę. Unsplash

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Wojtysiak

profesor filozofii, kierownik Katedry Teorii Poznania  Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Prywatnie: mąż Małgorzaty oraz ojciec Jonasza i Samuela. Sympatyk ruchów duchowości małżeńskiej i rodzinnej.  

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami ich autorów i nie odzwierciedlają poglądów redakcji