Wracaj żywy

– Teraz rano nie ma przebudzenia, bo nie ma snu, odkąd mój syn Michał poszedł na wojnę – mówi Natalia Trokhym, tłumaczka, wydawca i poetka ze Lwowa.

Czuję trwogę i gorycz – opowiada Natalia, z którą kilka lat temu byłam na festiwalu poezji w Niżnym koło Czernihowa na północy Ukrainy. – Mam sześcioro wnuków – od dwóch do dziewięciu lat. Starsze wszystko rozumieją. 9-letni Lew, synek córki Yarynki, która przyszła na świat półtora roku przed synem Michałem, narysował wujka odjeżdżającego na wojnę z fantastycznym uzbrojeniem, które umożliwi mu pokonanie każdego wroga. Na pożegnanie utrwalił go jeszcze na portrecie razem z całą rodziną. Po dziecięcemu zatrzymał tę wspólną chwilę nietrwałym ostrzem ołówka. – Płakaliśmy, bo syn ma dwie córeczki – mówi Natalia. – Prosiliśmy go: „Nie idź”, ale nie posłuchał. Od początku wiedzieliśmy, że tak będzie.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Barbara Gruszka-Zych