Nowy numer 17/2024 Archiwum

Komu dano siano

Myśl wyrachowana: Polityka to coś, czym ochoczo zajmują się wszyscy, przy czym większość o tym nie wie.

Nie pamiętam w swojej ćwierćwiecznej karierze w „Gościu” takiego czasu, żeby ktoś nam nie zarzucał, że angażujemy się w politykę. Nie inaczej jest teraz. Ostatnio zrobił to ks. Wojciech Lemański, którego rozeźliło opublikowanie na stronie gosc.pl sondażu poparcia dla partii politycznych. „Po co się redakcja katolickiego tygodnika pcha w politykę. Przecież wierni mają tego siana na każdym portalu powyżej uszu. Opamiętajcie się” – napisał w komentarzu na Facebooku.

I to jest, moim zdaniem, stwierdzenie warte głębszej analizy, ponieważ zawiera niezmierzone bogactwo nieporozumień, wałkowanych w kółko od plejstocenu. A zatem: po co się „pchamy w politykę”? Bo polityka pcha się w nas i w was. W każdego. Jest to zgodne z zasadą, że kto nie zajmuje się polityką, tym zajmie się polityka. Od tego się nie da uciec, bo polityka jest potężną częścią naszego życia.

Czy ktoś myśli, że święci nie angażowali się w politykę? Ależ oczywiście, że to robili. A niektórzy robili to na wielką skalę, na przykład papieże, którzy negocjowali z barbarzyńcami, gdy ważyły się losy Rzymu. Każdy zresztą papież musi prowadzić politykę, bo inaczej się nie da. A co powiedzieć o całej rzeszy świętych, którzy, jak św. Bernard z Clairvaux, wręcz nadawali kształt polityce wielu państw?

Dumne gadanie, że „ja jestem ponad tym”, jest mydleniem oczu. Czy ksiądz Lemański, który tuż przed skrytykowaniem nas zjawił się z torbą na granicy białoruskiej, nie prowadził polityki? Darujcie sobie.

Jest jeszcze druga odpowiedź na pytanie, po co angażujemy się w politykę: otóż oczekuje tego od nas Kościół. Katolicka nauka społeczna do tego właśnie zobowiązuje katolików. Mamy być obecni w świecie i go przemieniać. Jeśli my się z tego wycofamy, inni zrobią to za nas, ale z tego nie powstanie lepszy, bo bliższy Ewangelii świat.

Dalej: „Wierni mają tego siana na każdym portalu powyżej uszu”. Gdyby tak było, portale by tego nie publikowały, bo nie ma podaży bez popytu. Prawda jest taka, że „wszyscy” gadają, że mają dość polityki, po czym z wypiekami na twarzy biegną przeglądać najnowsze wiadomości. Rzecz w tym, żeby nie byli skazani na przeglądanie ich tylko na Onecie, Oko Press czy w „Wyborczej”. My prezentujemy spojrzenie katolickie. Jeśli ktoś uważa, że katolicyzm ma być ślepy na politykę, to znaczy, że sam jest ślepy na katolicyzm.

Owszem, Kościół od pewnego czasu zakazuje duchownym angażowania się w działalność partii politycznych, co jest słuszne ze względu na uniwersalną misję kapłanów. Ale „Gość Niedzielny” to nie ksiądz, tylko pismo. I to pismo opinii. I my mamy opinię na każdy temat, którym żyją katolicy. Czyli także w kwestiach politycznych. I na temat księdza Lemańskiego też. A co, nie wolno?•

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak

Dziennikarz działu „Kościół”

Teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”. Zainteresowania: sztuki plastyczne, turystyka (zwłaszcza rowerowa). Motto: „Jestem tendencyjny – popieram Jezusa”.
Jego obszar specjalizacji to kwestie moralne i teologiczne, komentowanie w optyce chrześcijańskiej spraw wzbudzających kontrowersje, zwłaszcza na obszarze państwo-Kościół, wychowanie dzieci i młodzieży, etyka seksualna. Autor nazywa to teologią stosowaną.

Kontakt:
franciszek.kucharczak@gosc.pl
Więcej artykułów Franciszka Kucharczaka