Nowy numer 13/2024 Archiwum

Aby być blisko ludzi

O nowej misji pośród uchodźców z Sudanu Południowego mówi s. Magdalena Orczykowska, Misjonarka Najświętszej Maryi Panny Królowej Afryki (Siostry Białe)

Jako Siostry Białe zakładacie od tego roku nową misję w Ugandzie. Tym razem wśród uchodźców z Sudanu Południowego.

Pomysł zrodził się w czasie naszego Jubileuszu, 150-lecia Misjonarzy i Misjonarek Afryki. Jubileusz był obchodzony w 2019 r. Przełożeni obu zgromadzeń zadecydowali, że takim pomnikiem żywym będzie wspólny projekt zgodny z naszym charyzmatem. Więc Ojcowie Biali i my Siostry Białe podjęliśmy się nowej misji, pracy wśród uchodźców. Wcześniej już poczyniony został rekonesans w terenie w 2018 r. To był czas, gdy Uganda zaczęła być jednym z największych skupisk uchodźców na świecie. Nasi przełożeni odwiedzili tereny na północy, obóz Bidibidi, ziemie Karamodża. Zobaczyli, że jest potrzeba. Spotkali się z biskupem Arua, który też prosił papieża o wysłanie tu zgromadzeń zakonnych. Bo diecezja jest ogromna. A duży procent ludzi to uchodźcy. I wybór padł na północ Ugandy, na ten projekt. I to, gdzie dziś jesteśmy, blisko Adjumani, to tu właśnie zaczynamy nasz apostolat.

Pierwsze kroki na nowej misji to...?

Uczymy się najpierw języka tego rejonu. To nasz charyzmat. I zapewne różni nas od  innych zgromadzeń i organizacji NGO, to że będziemy mówić w języku ludzi, wśród których pracujemy. A że uchodźcy w tym rejonie, jak i ludzie, którzy ich tu przyjmują to Madi, więc uczymy się obecnie tego języka i kultury. Nasz założyciel, kardynał Lavigerie, powtarzał zawsze pierwszym naszym misjonarzom i misjonarkom "bądźcie blisko ludzi". Tu są cztery obozy Maji I, Maji II, Maji III i  Agoja. Zamieszkują je w większości kobiety i dzieci.

Czym będziecie się zajmować?

Jesteśmy obecnie w procesie rozpoznawania potrzeb. Najważniejsze to poznać ludzi i rozeznać potrzeby. Oczywiście praca pastoralna. W tych obozach to w większości chrześcijanie, katolicy. Ale na razie mają tylko jednego kapłana, który przyjechał z Sudanu Południowego, a ma do objechania dziewięć kaplic. Więc ludzie nie mają nieraz mszy przez 3 miesiące. Brak im sakramentów. Dla nas sióstr to też zajęcia z kobietami, dziećmi, troszczyć się o ich rozwój.

Aby być blisko ludzi   Centrum Adjumani Krzysztof Błażyca

Jak przyjmują Was ludzie?

Teraz, ucząc się języka, żyjemy na wsi. Na początku, jak tu przyjechałyśmy z siostrą Linah, Zambijką, dzieci przychodziły i patrzyły przez okna. Może w Adjumani białych się widzi, ale tu na wsi nie (śmiech). Ludzie bardzo otwarci, serdeczni. Dzielą się z nami, przynoszą kasawę, bataty, kurę. Są bardzo życzliwi. My nie mamy wody w domu. Chodzimy do studni do wsi. To dobre miejsce na integrację. Odczuwamy wiele życzliwości od ludzi. Do transportu mamy jeden motor. Teraz jak pora deszczowa bywa bardzo trudno z  dojazdem, nawet na targ.

Wcześniej Twoją misją była stolica, teraz peryferie... Nowe wyzwania inspirują?

Ostatnie lata byłam na naszej misji w Kampali. Wtedy uczyłam się języka luganda. Bardzo lubię języki, ich uczenie się przychodzi mi z łatwością. Choć przyznam, że w porównaniu z madi, luganda był prostym jeżykiem. To język bantu. Natomiast madi to język z grupy nilockiej. Jest bardzo trudny, to język toniczny. Jedno słowo pisane tak samo, wypowiadasz na różne sposoby. I jak nie masz "muzycznego" ucha, nie słyszysz różnicy pomiędzy wymowami, to jeden wyraz może mieć nawet dziewięć różnych znaczeń. Ale wierzymy, że z Bożą pomocą damy radę. Bo wierzymy, że Pan Bóg nie wysyła nas w miejsca ponad nasze siły. 

Wasza docelowa misja to Ukusijoni...

To miejscowość w pobliżu obozów dla uchodźców. Również ojcowie biali są w pobliżu. Prawdopodobnie nasz zespół będzie siedmioosobowy, ojcowie i siostry, Co było ważne  podczas jubileuszowych ustaleń, to aby projekt był wspólny. Jesteśmy jedną rodziną kardynała Lavigerie. Oczywiście, test to wyzwanie. Zwłaszcza teraz, tu na wiosce, gdzie życie jest bardzo proste. Same musimy kopać ziemię, sadzić, iść po wodę. Jak się przeprowadziłam z Kampali to był duży skok. Ale mi to przypomina o misji naszych pierwszych sióstr. Jak się musiały uczyć wszystkiego od podstaw. I też musiały uczyć się lokalnego języka. Ale to w charyzmacie naszego zgromadzenia. Ja jestem bardzo szczęśliwa będąc misjonarką. Proszę też o modlitwę. Bo potrzeba dużo energii i siły by sprostać wszystkiemu.

Strona Sióstr Białych: http://siostrybiale.org/

Przeczytaj również o misjach werbistów wśród uchodźców:

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy