Znamy go przede wszystkim jako autora Trylogii, „Krzyżaków” czy „W pustyni i w puszczy”. Mało kto jednak pamięta, że Sienkiewicz był autorem wielu innych utworów.
Wymienione wyżej powieści historyczne cieszyły się największą popularnością, ale Henryk Sienkiewicz napisał też kilka innych, w swoim czasie również bardzo poczytnych.
Niedokończona druga trylogia
Po ukończeniu „Krzyżaków” pisarz miał w planach powieść o Julianie Apostacie i cesarzu Othonie, który panował po śmierci Galby, następcy Nerona. Chciał w niej wykorzystać obfite materiały zebrane w czasie pracy nad „Quo vadis”, ale powstał tylko krótki fragment. Następnie pisarz zdecydował się rozpocząć pracę nad książką „Na polu chwały. Powieść historyczna z czasów króla Jana Sobieskiego”, która miała być pierwszą częścią nowej trylogii.
Akcja utworu rozgrywa się jakiś czas przed bitwą pod Wiedniem, a kończy wymarszem żołnierzy na odsiecz stolicy cesarstwa. Sienkiewicz porzucił jednak pomysł nowej trylogii, a w liście do tłumacza swoich książek na francuski napisał: „Wolałbym, aby powieść ta nie była tłumaczona, albowiem uważam ją za chybioną”. Rzeczywiście utworowi temu brak epickiego rozmachu, a niektóre postaci czy wątki fabularne wydają się kalką tych z Trylogii. W „Na polu chwały” znajdziemy bezpośrednie nawiązania do bohaterów z wcześniejszych powieści autora. Jacek Taczewski z Wyrąbek, główny bohater, jest dalekim potomkiem Mikołaja Powały z Taczewa, sławnego rycerza, jednego z epizodycznych bohaterów „Krzyżaków”, a ks. Woynowski, który nauczył go szermierki – uczniem pana Wołodyjowskiego. Powieść nie dorównuje wprawdzie „Krzyżakom” czy Trylogii, ale czyta się ją dobrze, a szereg postaci budzi sympatię. Nie brakuje w niej humoru, chociaż zabrakło bohaterów na miarę Zagłoby. To dzieło, podobnie jak Trylogia, powstało ku pokrzepieniu serc. O jego popularności świadczy fakt, że jeszcze przed pierwszym polskim wydaniem książkowym, bo utwór publikowany był najpierw w prasie, ukazało się w językach rosyjskim i angielskim, a później przełożono je na kilka innych.
Już w 1895 roku Sienkiewicz myślał o powieści na temat legionów Dąbrowskiego, ale zaczął ją pisać dopiero w roku 1913 roku. „Legiony” ukazywały się na łamach „Tygodnika Ilustrowanego” do 1 sierpnia 1914 roku. Autor zamierzał, jak napisał w jednym z listów, „opisać wojny włoskie Napoleona I, wyprawę na San Domingo, aż do Księstwa Warszawskiego i bitwy pod Raszynem”. Powieści ze względu na wybuch wojny i wyjazd do Szwajcarii nie ukończył, a jej wydanie książkowe ukazało się po jego śmierci w 1918 roku.
Najmocniejsza wierność prawdzie
„Legiony”, najmniej znana powieść historyczna Sienkiewicza, budzą sprzeczne opinie krytyków. Część uważa książkę za nieudaną, inni podnoszą jej walory. Na przykład Jan Bielatowicz, emigracyjny pisarz i publicysta, we wstępie wydania, które ukazało się w Rzymie w 1946 roku, pisze, że „bardzo możliwe, że »Legiony« w twórczości Sienkiewicza zajęłyby poczesne miejsce”. Bielatowicz zwraca też uwagę na istotną rzecz, którą zresztą dostrzeże każdy czytelnik. Otóż w „Legionach” „wierność prawdzie historycznej ze wszystkich powieści Sienkiewicza jest najmocniejsza”. Pierwsza część toczy się od przedwiośnia do maja 1798 roku w Wielkopolsce i w Warszawie, natomiast druga, znacznie krótsza, urywa się w chwili przybycia bohaterów do Rzymu. W utworze tym pisarz podjął temat upadku Rzeczpospolitej i prób odzyskania niepodległości. Nie upiększa prawdy o trudnej codziennej doli żołnierza, ale podkreśla wartości, dla jakich Polacy walczą daleko od kraju. W tej mało znanej, chociaż bardzo interesującej i żywo napisanej powieści znalazła się niezwykle barwna galeria postaci, w tym wiele autentycznych, reprezentujących różne światopoglądy. Ujawnia się tam także krytyczny stosunek Sienkiewicza do epoki oświecenia. Zdaniem prof. Krzysztofa Stępnika, w „Legionach” ujęcie tej epoki jest „ambiwalentne”, ale przede wszystkim negatywne. Sienkiewicz uważał, że doszło w niej „do groźnego wyrojenia się radykalizmu rewolucyjnego oraz do nihilizmu i dekadentyzmu…”. Taką ocenę umacniają kreacje niektórych postaci, w tym radykałów pokroju Nurskiego czy masońskich spiskowców.
Powrót Zagłoby
Pisząc o utworach historycznych Sienkiewicza, nie można zapomnieć o kilku drobnych, całkowicie zapomnianych, w których pojawia się jedna z najbardziej lubianych postaci Trylogii. Jest nim oczywiście Onufry Zagłoba. Posiada wady i zalety typowego Sarmaty, a więc jest krzykliwy, skłonny do konfabulacji i nie wylewa za kołnierz, ale ma ogromne poczucie humoru, dobre serce, jest szczerym patriotą i potrafi wyjść cało z każdej opresji.
Pan Onufry jest głównym bohaterem utworu pt. „Zagłoba swatem”, komedii w jednym akcie, którą Sienkiewicz napisał z okazji obchodzonego z wielkim rozmachem w 1900 roku jubileuszu 25-lecia pracy twórczej. Sztukę wystawiono 22 grudnia w czterech teatrach – w Warszawie, Lwowie, Poznaniu i Krakowie – jednocześnie. Grano ją również później, i to z wielkim powodzeniem. Tytuł sztuki, niejedynej w dorobku pisarza, mówi właściwie wszystko. Akcja toczy się w kresowym dworku, w którym gdyby nie fortel pana Zagłoby, panna Zosia wypłakałaby oczy za swoim ukochanym.
Po raz kolejny spotykamy pana Zagłobę w bardziej dramatycznej scenerii, opisanej w noweli „Toast”, chociaż nie do końca wiemy, gdzie i kiedy dokładnie rozgrywa się akcja opowiadania. Autor potrafił tu skrótowo, ale wyraziście przedstawić charakterystyczne cechy polskiej szlachty. Zagłoba i jego towarzysze w przerwie przed wielką bitwą gdzieś na kresach toczą przy ognisku ostry spór podsycony niemałą ilością trunku, co niemal doprowadza do tragedii. Jednak kiedy otrzymują rozkaz, by wyruszać na podjazd w celu zdobycia „języka”, w obliczu wroga odrzucają osobiste urazy. Ostatnie zdanie należy tu do Zagłoby, który wzywa do jedności. „Komilitoni moi, dzieci eiusdem matris! dwa jeno słowa powiem, ale kiep, kto mi nie powtórzy: – Kochajmy się!”.
Niebezpieczne „Wiry”
Sienkiewicz pisał nie tylko powieści historyczne, ale także utwory podejmujące ważne problemy, którymi żyło polskie społeczeństwo tamtych czasów. Wszyscy znamy przynajmniej tytuły kilku z nich, chociaż obecnie mało kto, z wyjątkiem specjalistów, zasiada do ich lektury. Wystarczy wymienić „Bez dogmatu” czy „Rodzinę Połanieckich”. Nie można w tym zestawieniu pominąć wydanych w 1910 „Wirów”, powieści całkowicie zapomnianej, a z różnych względów godnej uwagi. Jest to utwór polityczny, który nawiązuje do czasów rewolucji 1905 roku, chociaż głównym wątkiem jest miłość ziemianina Władysława Krzyckiego do tajemniczej Agnes Anney. Powieść nie przedstawia bezpośrednio wydarzeń samej rewolucji, pojawia się ona w sposób dyskursywny i można przyjąć, że przedstawia stanowisko pisarza w sprawie wydarzeń 1905 roku oraz sporów ówczesnych stronnictw politycznych. Autor ostro rozprawia się z socjalizmem, uważając, że jest to ideologia niebezpieczna, prowadząca do destrukcji. „Wasze państwo socjalistyczne, jeśli je kiedykolwiek założycie, będzie takim poddaniem osobistości ludzkiej urządzeniom społecznym, takim wtłoczeniem człowieka w tryby i koła powszechnego mechanizmu, taką kontrolą i taką niewolą, że nawet dzisiejsze państwo pruskie jest w porównaniu świątynią wolności” – mówi do socjalistów Groński, jeden z bohater „Wirów”. W innej rozmowie pada opinia, że „oświata bez religii wyhoduje tylko złodziei i bandytów”. Nic dziwnego, że w PRL-u „Wiry” uznano za „zaciekły pamflet na rewolucję 1905 roku”, a jedna z cenzorek opiniujących książkę przed publikacją napisała: „Sienkiewicz nienawidzi socjalizmu i stara się go we wszelki możliwy sposób zohydzić w oczach czytelnika”. •
Dziennikarz działu „Kultura”
W latach 1991 – 2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk. Jego obszar specjalizacji to film, szeroko pojęta kultura, historia, tematyka społeczno-polityczna.
Kontakt:
edward.kabiesz@gosc.pl
Więcej artykułów Edwarda Kabiesza
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się