W miarę budowy świata sprawiedliwości społecznej walka ras i płci się zaostrza.
Potrzeba wam nowych rodziców
Nikogo już nie dziwi fakt, że torysi głosowali za legalizacją związków homoseksualnych. Ale na tej drodze nie wolno się zatrzymywać. Teraz konserwatywni ministrowie nawołują do ułatwienia zmian płci w aktach urodzenia, zaś w szkołach „edukuje się” dzieci, że ich tożsamość płciowa jest płynna i biologia nie ma tu nic do rzeczy. Rząd Szkocji opracował instrukcję dotyczącą wspierania młodzieży transgenderowej, w której znajduje się następujący fragment: „Rodzice nie powinni wiedzieć, że dziecko chce mieszkać na wycieczkach z osobami przeciwnej płci”. Kiedyś był Pawka Morozow donoszący na ojca, dziś jego miejsce zajęła 9-letnia „transwestytka”, zatrudniona jako modelka w firmie specjalizującej się w modzie LGBT, która w sieci wygłasza apel: „Jak chcecie zostać transwestytą, a rodzice wam nie pozwalają, potrzeba wam nowych rodziców”.
W ciągu pięciu lat liczba skierowań dzieci do klinik genderu wzrosła w Wielkiej Brytanii siedmiokrotnie. To efekt edukacji relatywizującej proces ingerowania w biologię i psychikę dzieci. Ale także żniwo popkultury. Gwiazdy w rodzaju Barbary Walters czy Oprah Winfrey przeprowadzają wywiady z dziećmi, które zmieniły płeć, rekordy popularności bije serial dokumentalny „I am Jazz”, opowiadający o takim procesie.
Lekarze pod presją
Użycie na określenie tego, co się dzieje, słowa „szaleństwo”, najbardziej uzasadnia właśnie stosunek instytucji państwa, a zwłaszcza organizacji ponadnarodowych, do dokonywania zmian w sferze płci. Ideologia pseudorównościowa ma swoje dramatyczne konsekwencje. Dzieje się to przy akceptacji publicznej służby zdrowia, lekarze są obligowani, by podpisywać zobowiązanie, że „nie będą tłumić żadnych wyrazów tożsamości płciowej”. Rozwinął się już na tym procederze biznes medyczny, mnożą się konferencje „naukowe”, na których nie ma mowy o żadnych wątpliwościach. Przeciwnicy są wyśmiewani jako hamulcowi postępu. Niestety wraz z akceptacją dla zabijania dzieci i eutanazji, przestało obowiązywać przykazanie: „Po pierwsze – nie szkodzić”. W to miejsce zaczęła obowiązywać nieludzka nowa koncepcja „praw człowieka”.
Co może położyć kres temu szaleństwu? Książka Douglasa Murraya dostarcza wielu przykładów tego, jak wewnętrznie niespójny jest ruch LGBT i jak bardzo stał się zjawiskiem politycznym. To może być jeden z czynników prowadzących do otrzeźwienia. Ludzkość wielokrotnie już popadała w obłęd. Jak dotąd udawało jej się zawsze wracać do zdrowia.•
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się