Skojarzenia to przekleństwo. Dosłownie i w przenośni.
Spoglądając przed chwilą na półkę z książkami, dostrzegłem kątem oka pozycję zatytułowaną „Koronowana Królowa” autorstwa arcybiskupa Grzegorza Rysia. Musiałem zamrugać, bo oczy ewidentnie dojrzały „koronawirusa” i nijak miał się on do „Królowej”. Gdziekolwiek się teraz człowiek nie obejrzy, to tego koronawirusa widzi. Powtarzanie rodzi przecież przyzwyczajenie, czyli nawyk. Taką mamy naturę. Wiedzą o tym propagandyści, twórcy reklam i specjaliści od wizerunku, czyli ci, którym znajomość ludzkiej natury jest niezbędna. Po to, by ją wykorzystać dla własnych celów. A ja pytam czasem sam siebie, czy my, chrześcijanie, dla których autentyczne dobro bliźniego jest jednym z priorytetów, tę znajomość odpowiednio wykorzystujemy?
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.