Depresji nie uleczysz spacerem, tańcem lub „wzięciem się w garść”. Nie wolno mylić pojęć, bo chorzy są wśród nas i cierpią.
W czasie epidemii koronawirusa nastąpił wysyp dobrych rad co do poprawy naszego samopoczucia. To trzeba oglądać komedie, to czytać książki. Żeby się lepiej poczuć, warto też – według przeróżnych internetowych porad – chodzić na spacery, myśleć o przyjemnych sprawach czy… piec szarlotkę. W zasadzie są to wszystko miłe, przyjazne porady od parady, które nikomu szkody nie czynią, a przy odrobinie szczęścia – faktycznie polepszą nam perspektywę na przyszłość. Względnie – na wieczór.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Dziennikarz działu „Polska”
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.
Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej