Nowy numer 38/2023 Archiwum

Koniec władcy Bliskiego Wschodu

Choć formalnie pełnił „tylko” funkcję dowódcy irańskich sił specjalnych Al-Kuds, Kasem Sulejmani był faktycznie drugą najważniejszą osobą w Iranie i jedną z najbardziej wpływowych postaci na Bliskim Wschodzie.

Zdaniem prezydenta Trumpa zabity 3 stycznia 2020 roku Kasem Sulejmani był „potworem odpowiedzialnym pośrednio i bezpośrednio za śmierć milionów ludzi”. Natomiast Irańczycy uważali go za bohatera narodowego. Jego uroczystości pogrzebowe zgromadziły największe tłumy od śmierci ajatollaha Chomejniego, w samym Teheranie hołd oddało mu ponad 2 mln ludzi. Na Zachodzie wywoływał respekt, a po części również podziw z powodu niezwykłej skuteczności politycznej. Nieco infantylnie nazywano go „irańskim Jamesem Bondem”. Jednakże na Bliskim Wschodzie Sulejmani budził przede wszystkim lęk, a w realizacji swoich celów często uciekał się do terroru.

Wpływowy, ale skromny

Kasem Sulejmani urodził się w 1957 roku w miejscowości Rabor w południowo-wschodnim Iranie. Pochodził z biednej rodziny. Po pięcioletniej nauce w szkole podstawowej musiał rozpocząć pracę fizyczną w pobliskim mieście Kerman, aby spłacić długi ciążące na rodzinie. Po islamskiej rewolucji w 1979 roku Sulejmani wstąpił w szeregi Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. W latach 80. ub. wieku walczył w wojnie z Irakiem. W konflikcie tym wykuwały się kadry, które rządziły później irańskimi siłami zbrojnymi. Sulejmani szybko piął się w hierarchii i w 1997 roku został głównodowodzącym formacji Al-Kuds. To elitarna jednostka Korpusu Strażników, której zadaniem jest umacnianie irańskich wpływów poza granicami kraju. Dowódca Al-Kuds odpowiadał wyłącznie przed ajatollahem. W ostatnich latach, zdaniem wielu ekspertów, Sulejmani był drugą pod względem znaczenia osobą w państwie, działającą niezależnie od prezydenta Hassana Rowhaniego. W kwestii polityki bliskowschodniej był wręcz najwyższym autorytetem, na którego opinii polegał 80-letni, coraz bardziej schorowany ajatollah Ali Chamenei.

Mimo skrajnie konserwatywnych poglądów i odpowiedzialności za zbrojne tłumienie antyrządowych protestów Irańczyków w ojczyźnie Sulejmani cieszył się powszechną sympatią. Podziw budziła jego kariera. Od nędzarza do generała wzbudzającego respekt na całym świecie. Sulejmani umiejętnie pielęgnował swój wizerunek osoby skromnej i bezpośredniej. Zawsze manifestował pełne oddanie ajatollahowi. Nadzorował tajne operacje prowadzone na całym świecie, ale jednocześnie w Iranie oraz Iraku zwykł osobiście dowodzić walką. Ubrany w zwykłą kurtkę polową często pozował do zdjęć z żołnierzami. Otaczał opieką rodziny weteranów. Irańska propaganda ukazywała go jako miłośnika filozofii, pobożnego muzułmanina i troskliwą głowę rodziny (miał czworo dzieci). Sulejmani na tyle zręcznie łączył talenty wojskowe i polityczne, że spekulowano na temat jego startu w kolejnych wyborach prezydenckich.

Twórca szyickiego półksiężyca

Kasem Sulejmani pozostanie symbolem szybko rosnących wpływów Iranu na Bliskim Wschodzie w XXI wieku. To pod jego dowództwem siły Al-Kuds uzyskały istotną kontrolę nad sytuacją w Iraku, Syrii, Libanie, Strefie Gazy oraz Jemenie. Politycznym majstersztykiem było domknięcie tzw. szyickiego półksiężyca. Iran przez podległe sobie ugrupowania kontroluje teren rozciągający się przez Irak, Syrię i Liban po brzegi Morza Śródziemnego. Zyskał możliwość szybkiego przerzucania sił zbrojnych, rozmieszczania rakiet i wywarcia bezpośredniej presji na Izrael. Z kolei dzięki umacnianiu wpływów w Jemenie Iran skutecznie szachuje innego wroga w regionie – Arabię Saudyjską. Do tych osiągnięć znacząco przyczynił się Sulejmani. Znany był ze specyficznego stylu prowadzenia polityki. Często składał niezapowiedziane wizyty przywódcom na Bliskim Wschodzie. Mieszając groźby z obietnicami, pozostając przy tym dojmująco uprzejmym, potrafił jednym spotkaniem zmieniać bieg wydarzeń w regionie.

Sulejmani uprawiał politykę jak rasowy dyplomata, lecz jednocześnie nie stronił od metod terrorystycznych. Siły Al-Kuds stały m.in. za zamachami w Buenos Aires na synagogę i centrum kultury żydowskiej. W atakach w latach 1992 i 1994 zginęło łącznie 114 osób. Irańscy agenci mordowali przeciwników politycznych, na przykład kurdyjskich polityków w Wiedniu w 1989 roku i w Berlinie w 1992 roku. Sulejmani jest również oskarżany o inspirowanie zabójstwa w 2005 roku byłego premiera Libanu Rafika al-Haririego. To tylko kilka przykładów z długiej listy zamachów, za którymi stoją siły specjalne Iranu.

Irański generał był jednym z głównych rozgrywających w dwóch najkrwawszych wojnach na Bliskim Wschodzie. W wojnie w Syrii według różnych szacunków zginęło od 400 tys. do 0,5 mln ludzi. Siły Al-Kuds pomogły Asadowi pokonać tzw. Państwo Islamskie, a jednocześnie pozostawiły mu wolną rękę w dokonywaniu zbrodni na ludności cywilnej (także jeśli chodzi o używanie broni chemicznej). Z kolei w Jemenie, który stał się areną tzw. proxy war – starcia saudyjsko-irańskiego prowadzonego przez pośrednie strony – zginęło 100 tys. ludzi, 85 tys. dzieci zmarło z niedożywienia, a głód zagraża 13 mln Jemeńczyków.

Irańczycy konsekwentnie podkreślają konieczność opuszczenia Bliskiego Wschodu przez Amerykanów, zarzucają im imperialną politykę i bezprawną ingerencję w wewnętrzne sprawy państw regionu. Teheran działa jednak w identyczny sposób, a symbolem takiej polityki był właśnie Kasem Sulejmani. O jego wpływie na Irak będzie jeszcze mowa. Przykładem innego kraju, w którego sprawy nieustannie mieszał się dowódca Al-Kuds, jest Liban. Kraj ten trwa w permanentnym politycznym klinczu, między innymi z powodu sabotowania przez Iran powołania nowego rządu. Sfrustrowani paraliżem państwa i kryzysem gospodarczym młodzi Libańczycy wyszli na ulicę. W listopadzie 2019 roku Sulejmani dał zielone światło szyickiej milicji Hezbollah do siłowej rozprawy z demonstrantami.

Namiestnik

Irak jest polem najbardziej zaciętej rywalizacji USA z Iranem. Politykę Teheranu względem sąsiada nadzorował oczywiście Sulejmani. Siły Al-Kuds stały za roznieceniem szyickiej rebelii po obaleniu przez USA Saddama Hussajna. Sulejmani został obarczony przez Trumpa odpowiedzialnością za śmierć ponad 600 żołnierzy. Choć Amerykanie ostatecznie stłumili powstanie, politycznym zwycięzcą został Iran. W 2008 roku dowódca Al-Kuds wysłał wiadomość głównodowodzącemu armii USA w Iraku gen. Davidowi Petraeusowi. Podkreślił w niej, że teraz to on kontroluje politykę w Iraku. Od objęcia władzy w Bagdadzie przez premiera Nuriego al-Malikiego w 2006 roku żaden rząd nie został utworzony bez decydującego głosu Sulejmaniego. W listopadzie 2019 roku „New York Times” ujawnił, że w działalność agenturalną na rzecz Iranu uwikłane są wszystkie najważniejsze postaci w irackiej polityce, łącznie z premierami Malikim i Adilem abd al-Mahdim. Sulejmani poszerzał także wpływy wojskowe, tworząc w Iraku podległe sobie milicje. Ich głównym organizatorem był Abu Mahdi al-Muhandis – iracki „bliźniak” Sulejmaniego (nawet ubierał się i strzygł brodę tak samo), zabity razem z nim.

W 2014 roku doszło do krótkiego sojuszu śmiertelnych wrogów. Dzięki współpracy Iranu (na lądzie) i USA (z powietrza) udało się zatrzymać na przedpolach Bagdadu i Irbilu ofensywę Państwa Islamskiego. Teheran wyszedł z tego konfliktu wzmocniony. Przy okazji wojny z ISIS grupa szyickich milicji została zjednoczona pod wspólnym szyldem – tzw. Sił Mobilizacji Ludowej (arab. Hashd Shaabi). Formalnie należą one do irackiej armii, ale de facto posłuszne są woli Iranu. Dziś 100 tys. bojowników tej formacji otwarcie grozi Amerykanom zemstą za śmierć dowódcy Al-Kuds.

W ostatnich latach Sulejmani gorliwie pilnował, by nic nie zakłócało irańskiej hegemonii w Iraku. W październiku 2017 roku osobiście nadzorował atak szyickich milicji na iracki Kurdystan, będący karą za przeprowadzenie przez Kurdów referendum niepodległościowego. Od października 2019 roku szyickie milicje brutalnie pacyfikują antyrządowe protesty w Iraku. Do końca ubiegłego roku zginęło około 500 osób, głównie z rąk ludzi Hashd Shaabi. Irakijczycy domagają się gruntownej wymiany nieudolnej i skorumpowanej klasy politycznej, lecz Iran nie dopuści do władzy żadnego polityka, który nie będzie mu w pełni posłuszny. Podobno w dzień śmierci Sulejmani pojawił się w Bagdadzie właśnie po to, by przedstawić nową kandydaturę na szefa irackiego rządu.

Duch Sulejmaniego jeszcze przez wiele lat będzie unosić się nad Bliskim Wschodem. Iran ogłosił go męczennikiem, zapowiedział pomszczenie jego śmierci, a siły Al-Kuds zapowiadają kontynuację jego strategii. Jednak ze względu na specyficzny sposób uprawiania polityki przez Sulejmaniego (sieć osobistych powiązań, przywiązanie do misji w terenie) jego zabicie jest silnym ciosem w Teheran i na jakiś czas osłabi irańskie wpływy w regionie.•

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast