Nowy numer 13/2024 Archiwum

Nie zawsze jest łatwo

Wszystko zaczęło się od marzenia i modlitwy. Warto łączyć te dwie rzeczy, bo Pan Bóg wie o naszych marzeniach. I chce je z nami spełniać.

Z czasem zaczął odkrywać w sobie talent do pokonywania długich dystansów. Trafił do sekcji lekkoatletycznej Piasta Gliwice. Tam zaczął intensywnie przygotowywać swój organizm do wyczerpującego wysiłku, jaki czekał go w hiszpańskich lasach i górach. W wyprawie towarzyszyli mu tata i siostra Basia - podróżowali samochodem, asekurując Tomka i kibicując mu, gdzie to tylko było możliwe. Większość odcinków przebył jednak w samotności. Przez siedem dni pokonywał odcinki liczące od 37 do 50 kilometrów. Przeżył też momenty kryzysowe, ale nie poddał się i największą dla niego nagrodą było stanięcie z polską flagą u stóp katedry św. Jakuba w Santiago de Compostela. - Kiedy biegłem ostatnie 3 kilometry z tą flagą, ludzie w restauracjach i barach wołali do mnie, bili mi brawo. To było niesamowite doświadczenie!

Sukces dodał Tomkowi skrzydeł i rok później przebiegł całą Polskę - od Tatr do Bałtyku. Biegł nie tylko dla siebie. Podobnie jak rok wcześniej, Tomek połączył wysiłek z konkretną pomocą. Biegnąc do Santiago zbierał pieniądze dla Laury, która urodziła się z dziecięcym porażeniem mózgowym. Do Gdyni biegł dla Dominiki - mamy trójki dzieci, która walczy z nowotworem złośliwym. - Dominika zaimponowała mi swoją siłą i wolą życia - mówi Tomek. - Podczas Biegu Maratonami przez Polskę pomagaliśmy sobie nawzajem.

750 kilometrów pokonał w 18 dni, a na trasie spotkał fantastycznych ludzi. Wiele osób ofiarowało swoją pomoc, asekurację samochodem albo nocleg i posiłek. Prawie na każdym odcinku trasy ktoś się przyłączał. Największym przeżyciem dla Tomka był moment, gdy dołączyła do niego biegaczka długodystansowa Patrycja Bereznowska. - To było tak, jakbym w dzieciństwie zagrał w piłkę z Ronaldinho.

Warto marzyć

Wielką i niespodziewaną przygodą był też dla niego udział w Światowych Dniach Młodzieży w Panamie i Rejs Niepodległości, w trakcie którego przepłynął na Darze Młodzieży cały Ocean Atlantycki.

- Kiedyś marzyłem, żeby choć  na kilka dni wyrwać się ze szkoły, w której przeżywałem trudne chwile i polecieć do jakiegoś odległego kraju - opowiada Tomek. - Modliłem się o to gorąco. Pan Bóg nie tylko spełnił moje marzenie, ale dał mi o wiele więcej, niż prosiłem. Zostałem jednym z laureatów konkursu na udział w Rejsie i przez dwa miesiące płynąłem z Panamy do Gdyni. Zwiedziłem najpiękniejsze porty świata; widziałem wyskakujące z wody delfiny, wynurzającego się z morza wieloryba. Przeżyłem sztorm na oceanie; uciekałem konno przed rozzłoszczonym bykiem. I byłem na legendarnym balu w Miami, gdzie poszedłem w pożyczonych butach i w prawdziwym marynarskim mundurze. A to wszystko zaczęło się od marzenia i modlitwy. Warto łączyć te dwie rzeczy, bo Pan Bóg wie o naszych marzeniach. I chce je z nami realizować.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy