O nierozpatrzeniu przez Trybunał Konstytucyjny wniosku w sprawie aborcji eugenicznej mówi poseł PiS Bartłomiej Wróblewski.
Bogumił Łoziński: Wraz z grupą 107 posłów złożył Pan dwa lata temu wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie niekonstytucyjności prawa zezwalającego na aborcję eugeniczną. Kadencja tego Sejmu zakończy się 12 listopada, zgodnie z przepisami wniosek wówczas zostanie umorzony. To będzie stracona szansa na wzmocnienie ochrony życia?
Bartłomiej Wróblewski: Jeśli tak by się stało, byłby to bardzo smutny dzień dla milionów Polaków, dla których sprawa ochrony życia jest bardzo ważna i którzy liczyli, że ten wniosek zostanie rozpatrzony i ochrona zostanie wzmocniona, obejmie także dzieci chore i niepełnosprawne.
Dwa lata to wystarczający czas, aby Trybunał rozpatrzył ten wniosek?
Trybunał rozpatruje najbardziej istotne sprawy zwykle w ciągu kilku miesięcy, choć zdarzało się, że szybciej. W 1997 r. na rozpatrzenie wniosku grupy senatorów dotyczącego zgodności z ustawą zasadniczą prawa do aborcji z tzw. przyczyn społecznych potrzebował niespełna sześciu miesięcy. Gdy nasz wniosek był złożony, powtarzałem, że nie należy się spodziewać jakiegoś błyskawicznego rozstrzygnięcia, bo sprawy tej wagi nie powinny być rozpatrywane pośpiesznie. Wskazywałem, że realnym czasem jest właśnie około pół roku, jak 22 lata temu. Zwłoka byłaby nieuzasadniona, ponieważ podniesiony przez nas zarzut dotyczy niekonstytucyjności istniejącej obecnie możliwości odbierania życia około 1000 dzieciom rocznie. Średnio każdego dnia są więc trzy takie przypadki. Codziennie powstają nieodwracalne skutki prawne w postaci śmierci kilkorga dzieci i to uzasadniało szybkie zajęcie się wnioskiem.
Liczne środowiska, także posłowie, zwracały się do prezes TK Julii Przyłębskiej o pilne rozpatrzenie tej sprawy. Co Wam odpowiedziała pani prezes?
Odpowiedź była wymijająca – że trwają prace i nie ma żadnych opóźnień. Rzeczywiście wiele podmiotów zwracało się do Trybunału w tej sprawie, ale nawet gdyby nikt się nie zwracał, należało oczekiwać bezzwłocznego rozstrzygnięcia ze względu na jej wagę. Mamy tu do czynienia z naruszeniem prawa do życia, ale także godności człowieka i równości. To najważniejsze prawa konstytucyjne, które tworzą aksjologiczny szkielet ustawy zasadniczej. A dodatkowo mamy do czynienia z sytuacją, której charakter jest nieodwracalny dla konkretnych dzieci, których praw dotyczy. Przypomnę, że nie tylko grupa posłów, ale później także Sejm oraz prokurator generalny zajęli stanowisko zgodne z treścią naszego wniosku. Jeśli 107 posłów, Sejm i prokurator generalny uważają, że dochodzi do niezgodnego z prawem pozbawiania życia niepełnosprawnych dzieci, to co miałoby być usprawiedliwieniem dla zwłoki? Ta sprawa powinna być rozstrzygana najpóźniej w momencie przesłania do Trybunału stanowiska przez prokuratora generalnego, co nastąpiło w maju 2018 r.
W Trybunale Konstytucyjnym istnieją procedury rozpatrywania wniosków. Na jakim etapie jest ten dotyczący aborcji eugenicznej?
Prace rozpoczęto niemal natychmiast. Wyznaczono sędziego sprawozdawcę, zdecydowano, że sprawa będzie rozpatrywana w pełnym składzie Trybunału, co było właściwą decyzją, bo sprawy tej wagi muszą być badane przez cały Trybunał. Później z nieznanych mi powodów doszło do zmiany sędziego sprawo- zdawcy. Oczywiście Trybunał jest wolny w swoich ocenach, sędziowie korzystają z konstytucji, kierują się wcześniejszym orzecznictwem, przedstawionymi argumentami, ale ostatecznie podejmują decyzje zgodnie z własnym sumieniem. Jakiekolwiek miałoby być orzeczenie, powinno ono zapaść. Z doniesień medialnych wiadomo, że projekt orzeczenia był gotowy latem 2018 r. Wówczas należało zwołać rozprawę, podczas której zostałyby publicznie przedstawione argumenty, a potem sędziowie musieliby podjąć decyzję. Nie wskazuję, jaką decyzję, ale za naszym stanowiskiem stały bardzo silne racje natury konstytucyjnej, wcześniejsze orzecznictwo Trybunału, przytoczone we wniosku opinie ważnych przedstawicieli doktryny prawa oraz wspomniane opinie Sejmu i prokuratora generalnego.
Dlaczego w takim razie wniosek w sprawie aborcji eugenicznej został przez prezes Trybunału zablokowany?
Nie znam konstytucyjnych ani prawnych argumentów, aby Trybunał odmówił zajęcia się taką sprawą.
W mediach katolickich i szerzej – konserwatywnych pojawiają się mocne oskarżenia wobec prezes Przyłębskiej i Trybunału za blokowanie sprawy aborcji eugenicznej. Oto niektóre sformułowania: „totalna kompromitacja”, „hańba Trybunału”, „moralna odpowiedzialność za zabijanie chorych dzieci”. Podziela Pan te opinie?
To ważna sprawa dla wielu środowisk politycznych i chrześcijańskich, ale też szerzej – dla ludzi dobrej woli. I było to wiadome, zanim wniosek trafił do TK. Dlatego to, jak się ta sprawa toczy w Trybunale, jest trudne do zrozumienia dla mnie jako prawnika, jako posła, wreszcie jako człowieka.
Po obsadzeniu Trybunału Konstytucyjnego sędziami wybranymi przez większość parlamentarną z PiS organ ten miał działać o wiele sprawniej, szybciej wydawać wyroki. Tymczasem sprawa aborcji eugenicznej pokazuje, że tak nie jest. Co więcej, według statystyk do TK wpływa mniej spraw, a działa on wolniej. PiS poniósł na tym polu porażkę?
Nie w tym rzecz. Nawet gdyby Trybunał był obciążony najbardziej w historii, miał o wiele więcej spraw, niż ma obecnie, to i tak nie ma żadnego usprawiedliwienia, żeby nie rozpoznać tak szybko jak to możliwe wniosku dotyczącego ochrony życia. Od 22 lat nie było w Trybunale ważniejszej sprawy o porównywalnym ciężarze gatunkowym. Dlatego nie ma znaczenia, czy TK jest obciążony, czy nie.
Padają też zarzuty, że blokując orzeczenie w sprawie aborcji, ten Trybunał występuje przeciwko wartościom chrześcijańskim, a przecież partia, która powołała większość jego sędziów, deklaruje wyznawanie tych wartości. Dawni prezesi TK i jednocześnie wielcy krytycy reform wymiaru sprawiedliwości obecnego obozu władzy wydawali wyroki broniące podstawowych praw człowieka, o które upomina się Kościół: prof. Andrzej Zoll w 1997 r. prawa do życia, a prof. Andrzej Rzepliński w 2015 r. prawa do wolności sumienia. Czy to nie paradoks?
Na pewno te dwa przytoczone orzeczenia przejdą do historii jako bardzo ważne stanowiska Trybunału w obronie podstawowych praw i wolności człowieka. Natomiast obecna sytuacja będzie oceniana bez wątpienia negatywnie. Nie chodzi nawet o wartości chrześcijańskie, ale o uniwersalne prawo do życia przysługujące każdemu człowiekowi, niezależnie od tego, czy i w co wierzy, czy jest chory czy zdrowy, biedny czy bogaty. Niewydanie przez ten Trybunał orzeczenia w sprawie aborcji eugenicznej nie tylko narusza prawo do życia wszystkich dzieci zabitych w tym czasie, ale może mieć długofalowe, negatywne konsekwencje dotyczące ochrony życia i praw rodziny w Polsce. Obawiam się, że niestety będzie torować drogę nihilizmowi prawnemu. Obecnie większość PiS w parlamencie jest zaporą dla tego rodzaju zmian, ale wynik wyborów pokazuje, że nic nie jest dane raz na zawsze. Dlatego jest tak ważne, żeby istniały silne, autonomiczne, etycznie wiarygodne instytucje, które mogą stanowić przeciwwagę dla większości parlamentarnej, która chciałaby dokonać rewolucyjnych zmian naruszających prawo do życia czy prawa rodziny zapisane w konstytucji.
Według wielu komentatorów kluczem do zrozumienia tej sprawy jest kontekst polityczny. Zwracają oni uwagę, że PiS nie chce podejmować kwestii etycznych, w tym tematu aborcji, a prezes TK jest osobą blisko związaną z obozem rządzącym, więc idzie mu na rękę, nie wydając wyroku w sprawie aborcji eugenicznej. Zgadza się Pan z tą diagnozą?
Zdania w naszym ugrupowaniu są w tej sprawie podzielone. Większość jest za wzmocnieniem ochrony życia i jest to dla nich ważne, co widać było po głosowaniach. Dla niektórych jest to sprawa obojętna, inni uważają, że konsekwencje ograniczenia możliwości aborcji mogłyby ostatecznie doprowadzić do liberalizacji przepisów w tym zakresie, więc są za obecnym tzw. kompromisem aborcyjnym. Jedną rzeczą są jednak poglądy, inną możliwość i gotowość do ich wyrażania. Zanim złożyliśmy wniosek, sprawa była bardzo szeroko konsultowana. Rozmawialiśmy z prawnikami konstytucjonalistami, ze środowiskami pro-life, wieloma politykami różnych ugrupowań. Nie było żadnego działania na zasadzie: fiat iustitia, pereat mundi (niech się stanie sprawiedliwość, choćby świat miał upaść – przyp. red.). Ważne było, że władze PiS najpierw wyraziły zgodę, aby taki wniosek powstał, później, aby zostały zebrane pod nim podpisy, i po raz trzeci, aby został złożony do Trybunału. Uznaliśmy, że trzeba działać możliwie koncyliacyjnie, szukać możliwie szerokiego porozumienia i sprawę odpolitycznić. Że najlepiej będzie, aby tę bez wątpienia trudną kwestię rozstrzygnął TK. To właśnie ta instytucja orzeka na podstawie konstytucji i powinna to robić bez politycznych i innych kalkulacji.
Jednak blokowanie sprawy aborcji eugenicznej wskazuje, że TK może kierować się innymi przesłankami niż zgodność z konstytucją, np. politycznymi.
Nie rozumiem postawy TK w tej sprawie. Uważam, że Trybunał musi bronić praw człowieka, szczególnie najsłabszych. To nie jego prawo, ale obowiązek. Co więcej, to jego główny sens istnienia.
Czy jeśli wniosek do TK w sprawie aborcji eugenicznej zostanie ostatecznie umorzony, podejmie Pan tę sprawę w nowej kadencji Sejmu?
Na pewno będę starał się o wzmocnienie ochrony życia, praw rodziny, wolności sumienia i wyznania, bo to są sprawy podstawowe. Natomiast do rozważenia jest to, w jaki sposób te cele realizować.•
Bartłomiej Wróblewski
jest posłem PiS obecnej i nowej kadencji Sejmu, doktorem prawa, specjalizuje się w prawie konstytucyjnym. Studia prawnicze ukończył na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i tam się doktoryzował, A podyplomowe na Reńskim Uniwersytecie Fryderyka Wilhelma w Bonn. Jest alpinistą, w latach 1998–2014 zdobył Koronę Ziemi.
Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.
Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się