Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Nie-wiary-godni?

Synod poświęcony młodzieży jest skazany na niepowodzenie. Skazany przez tych, którzy od dwóch miesięcy podważają jego sens.

Z jednej strony: „za dużo socjologii” oraz „za dużo banałów o wsłuchiwaniu się w głos młodych”. Z drugiej strony: „z powodu skandali nie jesteśmy wiarygodni, by mówić cokolwiek młodzieży”. Pierwsze zastrzeżenia dotyczą „Instrumentum laboris” do synodu, drugie – dotyczą już samej wiarygodności biskupów.

Zastrzeżenia do dokumentu roboczego zgłaszał m.in. George Weigel. Jego opinie na temat synodu były nagłaśniane i w Polsce, więc przypomnijmy słowa amerykańskiego autora: „Instrumentu laboris” nazwał „nadętym” i „nużącym”. To właśnie biograf Jana Pawła II uznał, że jest w nim za dużo socjologii, a za mało teologii. Najmocniej uderza jego opinia o postulacie, jaki zgłaszali sami młodzi, by Kościół wsłuchiwał się w ich problemy. “To tak oczywiste, że aż uderza banalnością”, pisał na łamach „First things”. Może i dla Weigela jest to banał, ale np. dla św. Benedykta była to zasada rozeznawania, którą zalecał opatom: mówił im, by przed podjęciem każdej ważnej decyzji pytali o zdanie także młodych, „gdyż Pan często właśnie najmłodszemu objawia najlepsze rozwiązanie” (ten fragment z Reguły św. Benedykta cytuje papież Franciszek w swoim liście do młodych). Ale kto by się przejmował św. Benedyktem w sytuacji, gdy publicyści mają wyrobiony pogląd na temat spodziewanych owoców synodu: „Instrumentum laboris do Synodu 2018 czyta się raczej jako szkic końcowego dokumentu. A to przepis na porażkę”, wieszczy Weigel.

Drugi zarzut wobec synodu wysunęli niektórzy biskupi, w tym z USA oraz z Holandii. Zwrócili się nawet do papieża z prośbą o odwołanie synodu, a jeden z nich zapowiedział, że się na nim nie pojawi, choć jest delegowany ze swojego episkopatu. Tu już można by się zastanowić, czy rzeczywiście, w obliczu ujawnianych skandali z udziałem najwyższych hierarchów Kościoła, skandali, które w wielu przypadkach dotyczą nadużyć i przestępstw właśnie wobec młodych, czy w takiej sytuacji jest w ogóle dobry klimat do tego, by zabierać głos w ich sprawie. „Nie jesteśmy wiarygodni”, mówi część biskupów. I nie jest to błahy argument. Pytanie, czy wycofanie się teraz z synodu byłoby wyrazem troski o wiarygodność, czy raczej dezercją pod wpływem… socjologii?

Nowe światło na ten dylemat rzucił niedawno abp Grzegorz Ryś. W swoim rozważaniu fragmentu Ewangelii o powołaniu pierwszych uczniów („Grzeszny rybak”, „TP” 38/2018) odniósł się wprost do pytań o sens zwoływania teraz synodu poświęconego młodzieży. W Ewangelii Jezus mówi do Szymona Piotra: „Wypłyń na głębię”. Na co Piotr: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiekiem grzesznym”. Jezus odpowiada: „Nie bój się, odtąd będziesz ludzi łowił” (całość Łk 5, 1-11). Abp Ryś komentuje: „Właśnie ten dialog mnie uderzył. Nie powiedział mu: »Nie jesteś grzesznikiem«. Nie powiedział mu także: »Nie jesteś aż takim grzesznikiem. Idź, posługuj w Kościele«. Przeciwnie, kiedy Szymon klęknął przed Nim z pełną świadomością swojego grzechu, Jezus roztoczył mu przed oczami zlecaną misję. Jakby mu mówił: »Tak. Wiem, że jesteś grzesznikiem. I jako grzesznik będziesz głosił Królestwo Boże. Musisz to unieść. Musisz unieść napięcie między świętością i wielkością przesłania a własnym grzechem. Musisz mieć dość pokory, by nie udawać, że nie ma tego napięcia. Jest i zawsze będzie«.”

Abp Grzegorz Ryś rozumie – jak pisze – wrażliwość i uczciwość biskupa, który proponował odwołanie synodu, ale zaraz dodaje: „Myślę jednak, że Ewangelia podpowiada inną drogę: trzeba jasno – jak Piotr – wyznać swój grzech. I przyjąć jego potwierdzenie ze strony Jezusa. A potem, z nieudawaną pokorą stanąć przed młodymi – a także przed całym Kościołem – i powiedzieć: Jesteśmy grzesznikami! Nie chcemy udawać kogoś innego. Mieliśmy dla was być »Skałą«, na której moglibyście się oprzeć; a staliśmy się zawadą i »kamieniem potknięcia«. Mieliście się na nas budować, a zostaliście zgorszeni. Mieliśmy być dla was pośrednikami świętości, a wciągnęliśmy was w nasz własny grzech. To wszystko prawda... Ale wierzymy, że w waszym życiu Ewangelia zaowocuje lepiej niż w naszym. Że zbudujecie doskonalszy – bardziej ewangeliczny – Kościół niż ten, który wam przekazaliśmy. Potrzebne jest wyznanie grzechu. I przyjęcie konsekwencji. Nawrócenie, pokuta i zadośćuczynienie. Pokora. I wierność misji. A nie rezygnacja”, kończy abp Ryś.

Jeśli krytycy „Instrumentum laboris” zarzucają mu nadmierne opieranie się na socjologii (czyli na tym, „co w trawie piszczy”, a nie na tym, „co w trawie piszczeć powinno”), to czy rezygnacja z synodu z powodu „aktualnego klimatu” nie byłaby właśnie formą uległości wobec „faktów socjologicznych”?

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina

Zastępca redaktora naczelnego

W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.

Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny