Los świętych miejsc zależy od stanu świętości ludzi.
Przed drzwiami kaplicy usłyszałem kiedyś taki dialog: „Pan Jezus w domu?”. „Tak, bo się światło świeci”.
No właśnie – na Zachodzie coraz częściej światło w kościołach się już nie świeci. I rodzi się pytanie: „Bóg już tu nie mieszka?”. Pod takim właśnie hasłem odbędzie się jesienią w Rzymie kongres, mający wypracować wskazówki na temat przeznaczenia nieczynnych kościołów. Chodzi o to, żeby nie robić z nich pubów, siłowni, lodziarni czy meczetów. Jeśli więc opuszczone świątynie nie mogą służyć kultowi, niech służą przynajmniej kulturze – taka jest myśl. Biblioteki, archiwa, muzea – coś w tym guście.
Hm, to coś jak zjazd syndyków masy upadłościowej. A ileż tych archiwów potrzeba? Ile muzeów? Kościoły umierają tam, gdzie najpierw coś umarło w ludziach. Lampki przy tabernakulach gasną tam, gdzie wpierw zgasło światło wiary. Kiedy społeczeństwo wyrzuci Boga z serc, urządzi we wnętrzach kościołów dokładnie to samo, co ma w sobie. I tam, gdzie nie zajaśnieje na powrót światło Ewangelii, kościoły zostaną zamienione w coś, o czym dziś nie odważamy się nawet myśleć. Musi tak być, bo gdzie zanika kult prawdziwego Boga, tam też kultura się wypacza – i to nie tyle wracając do pogaństwa, ile zmierzając do znacznie gorszego odeń nihilizmu.
Symboliczne i znamienne w tym kontekście było zdarzenie z 7 lipca, gdy aleją Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie ruszył ku Jasnej Górze Marsz Równości. Działo się to w czasie, gdy na placu przed Jasną Górą trwało wielotysięczne spotkanie Rodziny Radia Maryja. Nieszczęśnicy z homoparady chcieli podejść do samego placu i „pozdrowić paulinów”. Nie podeszli – bo są wierni trwający przy świetle. Ale to był balon próbny. Będą próbować ponownie i ponownie, oswajając Polaków z obecnością „ohydy spustoszenia” nawet w takim miejscu. Po co? No nie po to przecież, żeby zrobić z Jasnej Góry bibliotekę.
To jest walka o dusze, a nie o kulturę, bo kultura jest tylko pochodną stanu ducha. Prawdziwa batalia toczy się o inną świątynię. „Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was?” – pyta apostoł.
Szkoda pięknych katedr, szkoda wiekowych świątyń, ale one i tak przeminą. A człowiek nie przeminie, jest nieśmiertelny. O jego wieczność więc chodzi. To jest stawka najdosłowniej większa niż życie. Jesteśmy posłani, żeby czynić Jezusowi uczniów, a nie odwracać się i wołać: „Patrz, co za kamienie i jakie budowle!”. Kiedy apostołowie powiedzieli coś takiego o najświętszym ze świętych budynków – świątyni jerozolimskiej – usłyszeli szokujące słowa Zbawiciela: „Nie zostanie tu kamień na kamieniu”.
Wszystko może upaść, byle człowiek ocalał. On jest właściwą świątynią i trzeba ją wydobyć choćby spod gruzów, w które sam obraca ziemskie sanktuaria.
Dziennikarz działu „Kościół”
Teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”. Zainteresowania: sztuki plastyczne, turystyka (zwłaszcza rowerowa). Motto: „Jestem tendencyjny – popieram Jezusa”.
Jego obszar specjalizacji to kwestie moralne i teologiczne, komentowanie w optyce chrześcijańskiej spraw wzbudzających kontrowersje, zwłaszcza na obszarze państwo-Kościół, wychowanie dzieci i młodzieży, etyka seksualna. Autor nazywa to teologią stosowaną.
Kontakt:
franciszek.kucharczak@gosc.pl
Więcej artykułów Franciszka Kucharczaka
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się