Bruegel w Matarni

Niderlandzki mistrz osadza swoich bohaterów w środku czasu, gdzie wszystkie pokolenia trwają w oczekiwaniu na Dzień Ostateczny.

Wojciech Wencel

|

23.11.2017 00:00 GN 47/2017

dodane 23.11.2017 00:00
0

Nostalgicznie robi się jesienią przy ulicy Jesiennej. Głównie za sprawą starych drzew, które porastają miejscowy cmentarz. Pod ziemią ich korzenie drążą niewidzialne korytarze, przeciskają się między fundamentami nagrobków i podważają trumienne deski, ale na powierzchni triumfuje światło. W popołudniowym słońcu korony lip stają się jaskrawo pomarańczowe i łączą się ze sobą, tworząc olbrzymi baldachim. Wracając do domu z przystanku kolejki Gdańsk Matarnia, zatrzymuję się przy torach, żeby dłużej popatrzeć na to fantastyczne widowisko. Zamiast zmurszałych lip – pomarańczowy gaj. I jak tu nie wierzyć w zmartwychwstanie?

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Wojciech Wencel

Zapisane na później

Pobieranie listy