Między pychą a autopromocją

Człowiek potrafiący ucieszyć się z efektów swojej pracy wewnętrznie jaśnieje. Nie gaśmy tego płomienia.

Nie mają Państwo wrażenia, że my, katolicy, mamy czasem problem z mądrą, wyważoną autopromocją? Bo wystarczy, że ktoś robi coś dobrze, i jest z siebie zadowolony lub wręcz mówi o tym głośno, a już zostaje okrzyknięty „pysznym”. Wręcz grozi mu się mękami piekielnymi wespół z takimi samymi jak on, pewnymi siebie pyszałkami. Tymczasem mówienie prawdy, w tym prawdy o sobie, świadomość swoich dobrych stron, zachowań, jest nie tylko potrzebna, ale i pozwala po prostu zmieniać świat. Na plus.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska